Godzina piąta minut trzydzieści Kiedy pobudka zagrała Grupa rezerwy szła do cywila Niejedna panna płakała Niejednej pannie, żal się zrobiło I serce z bólu zadrżało, Że jej kochanek szedł do cywila A jej się dziecko zostało Na dworcu głównym, w mieście Wrocławiu Wszystkie się panny zebrały Z kamieniem w ręku, z dzieckiem Godzina piąta minut trzydzieści, gdy nagle zobaczyłem CięWziąłem do domu i już nikomu nie powiem co tam działo sięGodzina szósta czuję twe usta iskierki w oczach twych palą sięJestem na fazie na lekkim gazie na wyspy dziewicze zabiorę CięRezerwiści witają was, oooRezerwiści to dla nas czas oooRezerwiści wciskamy gaz, ooomy was a wy kochacie nas x2Godzina szósta minut trzydzieści , ostatni taniec zatańczyć chceUwierz kochana z samego rana z pól obrotu zakręcę CięGodzina siódma a impra równa zamiaru nie ma nikt odejść stądBo rezerwiści kawalerzyści tej nocy bawią się i z nami sąRezerwiści witają was, oooRezerwiści to dla nas czas oooRezerwiści wciskamy gaz, ooomy was a wy kochacie nas x6Godzina piąta minut trzydzieści, gdy nagle zobaczyłem Cię Wziąłem do domu i już nikomu nie powiem co tam działo się Godzina szósta czuję twe usta iskierki w oczach twych palą się Jestem na fazie na lekkim gazie na wyspy dziewicze zabiorę Cię Rezerwiści witają was, ooo Rezerwiści to dla nas czas ooo Rezerwiści wciskamy gaz, ooo my was a wy kochacie nas x2 Godzina szósta minut trzydzieści , ostatni taniec zatańczyć chce Uwierz kochana z samego rana z pól obrotu zakręcę Cię Godzina siódma a impra równa zamiaru nie ma nikt odejść stąd Bo rezerwiści kawalerzyści tej nocy bawią się i z nami są Rezerwiści witają was, ooo Rezerwiści to dla nas czas ooo Rezerwiści wciskamy gaz, ooo my was a wy kochacie nas x6 Godzina piąta minut trzydzieści, i takie tam klimaty. Mimo pory niesprzyjającej spożywaniu posiłków zbrodnią byłoby nieskorzystanie z pozostawionych przez gospodynię zapasów, opróżniamy więc lodówkę, i w doskonałych humorach ruszamy na lotnisko. Aby uniknąć upałów, zerwałem się jak w wojsku. Oczywiście, całkiem niepotrzebnie. I tak było chłodno, poszedłem bez mapy i zamiast przejść zwyczajowe 10 km, przeszedłem o pięć więcej nie bardzo wiedząc którędy. Jezioro Góreckie patrzyło na to z zimną pogardą: Interesują mnie bardzo doświadczenia bliźnich, którzy zrzucili kilogramy, więc czasem klikam. Dziś przeczytałem: „>>Schudłam z brzucha<< – mówi Alicja z Bochni.” W Sejmie premier zagrożony wotum nieufności odpiera zarzuty prezesa. Tomasz Lis uważa, iż to obrona brawurowa. Z kolei Internet podsumowuje Lisa: „To mówiłem, ja, Lis Tomasz, dziennikarz wszech kategorii i wszech czasów. Zaraz jak pojawiły się te obrzydliwe taśmy, to nic nie mówiłem, bo byłem chory. Mam zwolnienie.” W „Wyborczej” czytam o sprawie „taśm Giertycha”. Przypominam sobie, jak gdzieś na początku lat 90. byłem na zjeździe reaktywującym Młodzież Wszechpolską. Obrady były w dawnym gmachu KC w Poznaniu. Na koniec obrad przewodniczący, młody Giertych (bo był i stary) krzyknął: „- Dziś spotykamy się w dawnej siedzibie PZPR, jutro na ruinach Gazety Wyborczej!” Odpowiedział mu ryk aplauzu. Cztery sumienne godziny w bibliotece. Na uszach muzyka: Jarosław Śmietana (zmarło mu się w zeszłym roku, biedakowi): „Polish standards”. Niemęczące, softjazzowe wersje „Dni, których nie znamy”, „Kiedy byłem małych chłopcem…” i podobnych. Bach i „Koncerty Brandenburskie”. Oczywiście, przypomina się Gałczyński: Jest w domu lichtarz nieduży z wysoką świecą szkarłatną; ona do koncertów służy, do dźwięku dodaje światło. Ty ją zapalasz w godzinie muzycznej i płomyk świeci w chwili, gdy z głośnika płynie Koncert Brandenburski Trzeci. Radość jak poważny taniec przesuwa swój cień na ścianach I pada świecy pełganie na twarzy Jana Sebastiana W bibliotece jest mniej romantycznie. Boks o przeszklonych ścianach i duszno, całkiem nie ma czym oddychać. Ale przynajmniej komary nie tną jak w leśniczówce Pranie pod Karwią (zwaną pod dawnemu Kurwią). Wreszcie Cohen „Concert Live 2009” w Londynie. Artysta przeprasza publiczność, że żyje tak długo. W lasach: „Kobra” Frederica Forsytha (stosunkowa nowość). Czyta Jan Peszek. Jak to u Forsytha: trochę gotówki, kilku łebskich facetów, dobre planowanie i już można rozwalić światowy rynek produkcji kokainy. Zaległości poetyckie. W Gazecie Lubuskiej działa kącik literacki czytelników. Wiersze wymierzone są głównie, jak czytam (początek lipca), w układ rządzący Polską. Dłuższy utwór Tomasza Witkowskiego zaczyna się od strofy: Szarpak dziejów – jak porcję łajna wrzucił na stos zastane „dziś”, czerwone płachty zjadły swe teksty, odszedł słomiany Barei miś. /…/ Nawigacja wpisu "Godzina piąta, minut trzydzieści, kiedy pobudka zagrała, grupa rezerwy szła do cywila, niejedna panna płakała" - niosło się dawniej po ulicach Krakowa (i innych polskich miast), a z i tak dalej i tak dalej. Czyli - jak Kukiz porywa tłumy pijanych w trupa byłam na koncercie wcześniej wymienionego pana. Nie muszę mówić, że było super, to chyba jasne. JEDNAK…Jak dobrze wiemy, zazwyczaj nasza przestrzeń osobista wynosi 1 metr. Na koncertach zmniejsza się do 0,0001 mm i ma tendencję spadkową. Po prostu na koncerty chodzi się po to, żeby się poprzytulać. Szczególnie skłonni ku temu są ludzie nawaleni jak torpedy. Ci uwielbiają takiego typu eventy. Wczoraj dorwałam się pod samą scenę. Świetne, strategiczne miejsce, szczególnie, że zamierzałam zostać do końca. Stojąc na początku byłam pewna, że przede mnie nikt już się nie zmieści. Oh, jakiż błąd popełniłam! W pewnym momencie dopchało się małe towarzystwo wzajemnej adoracji. Oczywiście wszyscy pijani. Jedna dziewczyna i jej dwóch kumpli byli tak wstawieni, że nawet jakby zagrali jakiś utwór Mozarta, oni tańczyliby pogo. Kobitka była chyba chora na jakąś chorobę, bo sądząc po jej zachowaniu dało się to wywnioskować. Najpierw kazała wziąć się na barana, co jej partner chętnie uczynił. Później chciała wejść na barierkę. Rozkaz skrzętnie wykonano. Zaczęły się bójki. Dziewczę nie wiem czemu się popłakało, ja oberwałam łokciem, także koncert Kukiza był jak najbardziej super. Uważaj, jak będziesz wracać, bo nie wiadomo, jakie licho może się przyczepić ! Na moim zegarku była godzina piąta minut trzydzieści rano, gdy doszedłem do kamiennego słupa, na którym widniała litera „P". Był to polski słup graniczny. Coś mnie na chwilę

Tekst piosenki: Godzina piąta minut trzydzieści, gdy nagle zobaczyłem Cię Wziąłem do domu i już nikomu nie powiem co tam działo się Godzina szósta czuję twe usta iskierki w oczach twych palą się Jestem na fazie na lekkim gazie na wyspy dziewicze zabiorę Cię Rezerwiści witają was, ooo Rezerwiści to dla nas czas ooo Rezerwiści wciskamy gaz, ooo my was a wy kochacie nas x2 Godzina szósta minut trzydzieści , ostatni taniec zatańczyć chce Uwierz kochana z samego rana z pól obrotu zakręce Cię Godzina siódma a impra równa zamiaru nie ma nikt odejść stąd Bo rezerwiści kawalerzyści tej nocy bawią się i z nami są Rezerwiści witają was, ooo Rezerwiści to dla nas czas ooo Rezerwiści wciskamy gaz, ooo my was a wy kochacie nas x6

II Motoparalotniowe Slalomowe Mistrzostwa Świata 2015 w Legnicy, wschód słońca, przygotowanie do zawodów, pylony, lotnisko, fudżikowanie, fujikowanie, fudżik

Przeskocz do treści kiedy to wavemisio zadzwonił z opierniczem że jeszcze nie jestem w aucie. [more] ale dopiłem kawę i po chwili już w deszczu jechałem na nasz secret spot;) na wodę zeszliśmy gdzieś koło wiało jak na załączonym obrazku, pływane na 5tkach i wavówkach. michał uratował mi dzień usuwając mi jakieś cuś co mi wlazło do oka i wyleźć nie chciało, sam później, koło 8,30 pojechał do fabryki, a ja jakąś godzinkę po nim. fajna to pora na pływanie, jaki dzień się długi robi..;) ps: to był mój 30 deskodzień w tym roku;) Zobacz wpisy

Godzina szósta, minut trzydzieści - nastawiłyśmy budziki, żeby rano iść na spacer, nad morze, bo wschód słońca, najwięcej jodu, no i jesteśmy nad morzem! Kiedy, jeśli nie teraz. Okazało się, że słońce już dawno temu wstało, a nad morzem jest cała masa ludzi, więc nie było tak, jak to sobie wyobrażałam, but still, było
Tydzień temu wspominałem o rocznicy ukazania się płyty muzycznej Zbieram na piwo, dzisiaj nasuwa mi się inna jubileuszowa data – dzień wyjścia do cywila. Dokładnie 29 czerwca 2001 wbili mi w książeczce wojskowej tak zwaną rezerwę. Opuściłem koszary, półroczny okres służby dobiegł końca. Cieszyłem się wtedy jak dziecko. Wspomnienia, doświadczenia i przemyślenia (określenie „przygody” byłoby chyba jednak pewnego rodzaju nadużyciem) spisałem następnie w kilku drobnych opowiadaniach, by ostatecznie skroić z nich jedną zwartą książkę Jak zostałem bażantem. Wymowa powieści nie jest krzepiąca. Zakpiłem sobie z armii, wylałem żale, dałem upust rozczarowaniu, jakiego doświadczyłem. Nie tak wyobrażałem sobie wojsko. Jeszcze przed napisaniem pierwszego zdania stałem się pacyfistą, a przynajmniej tak sobie wówczas tłumaczyłem, toteż moja koszarowa książka nie mogła nie zostać nasycona zabarwieniem typowo antywojennym. Żadnej pochwały wojskowości nikt tam nie znajdzie. Choć tekst pozornie utrzymany w konwencji żartobliwej, wyszedł mi z tego śmiech przez łzy. Dziś inaczej patrzę na problem zbrojeń, konfliktów, militariów… O dziwo – po zniesieniu obowiązku odbywania służby zasadniczej (a w przypadku absolwentów tak zwanego przeszkolenia wojskowego) dość szybko stałem się orędownikiem jego przywrócenia. Młodemu chłopakowi służba jest potrzebna. Może nie każdemu bez wyjątku, zdarzają się przecież młodzieńcy odpowiednio ułożeni, lecz znakomitej większości wielce się przydaje. I mówię to jako nauczyciel z 15-letnim stażem pracy w zawodówkach oraz technikum. Przeraża mnie, jak bardzo – za przeproszeniem – pizdowata jest dzisiejsza młodzież! Inna rzecz, że świat wcale nie jest lepszy, nie jest bezpieczniejszy, nie jest spokojniejszy. Wydarzenia na Ukrainie pokazały, jak niewiele trzeba, aby zburzyć istniejący ład. I to wcale nie dzieje się gdzieś daleko od nas. Nie możemy wyrzekać się siły. Nie warto być naiwnym, łatwowiernym i bezbronnym, bo tylko z silnymi graczami liczą się na politycznej scenie. Chcesz pokoju, gotuj się do wojny. Pacyfistyczne mrzonki niczego tu nie zmienią. Choć piękne, bywają szkodliwe. Ludzkość nie przejmie lennonowskiej wizji z Imagine. Niektórzy młodzi chłopcy wierzą może jeszcze gdzieś tam po kryjomu w pacyfizm, starsi na ogół już z tej filozofii wyrastają. Ja wyrosłem. Mocnym momentem pańskiego "Fantasy'ego" jest scena, w której Jan - kombatant wojny w Iraku - śpiewa piosenkę rezerwistów "Godzina piąta, minut trzydzieści", w bloku otwierają się okna, mieszkańcy przyłączają się.
.... a tak naprawdę chwilę przed piątą rano, w ostatnią niedzielę, tuż po wschodzie po całej nieprzespanej nocy, w zimny poranek, z bosymi nogami i w "kradzionej" marynarce, zarzuconej na plecach idzie w rosie po kolana łapać poranne mgły...?Chyba tylko ja... :)
Każdego dnia policjanci pomagają ludziom i zatrzymują niezliczoną ilość przestępców. Jednak czasami któryś z nich nadużywa swoich uprawnień i wyciąga rękę po nie swoje…   „Cienka niebieska linia” opowiada o perypetiach załogi radiowozu prewencji, która patroluje miasto. Będąc na najniższym…
TWÓJ SKLEP Tutaj możesz zrobić zamówienie na podkłady muzyczne midi karaoke, mp3 i CD AUDIO lub kupić utwór SMS-em. Aby ułatwić Ci wybieranie plików zostały one posegregowane pod względem nowości, tytułów i wykonawców, dodatkowo możesz użyć wyszukiwarki. nowości tytuły wykonawcy znajdź Podkład muzyczny numer wykonawca / tytuł demo demo zakup 1335 Rezerwa (wojsko) biesiada midi mp3 info kup koszyk REZERWA - biesiada (Muz. i sł.: trad.) Godzina piąta minut trzydzieści, kiedy pobudka zagrała, grupa rezerwy szła do cywila - niejedna panna płakała, grupa rezerwy szła do cywila - niejedna panna płakała. Niejednej pannie żal się zrobiło, gdy serce z bólu zadrżało, że jej kochanek szedł do cywila, a jej się dziecko zostało, że jej kochanek szedł do cywila, a jej się dziecko zostało. Na dworcu głównym w mieście Włocławku wszystkie się panny zebrały: z kamieniem w ręku, z dzieckiem ... 2470 Rezerwa (wojsko) X version midi mp3 info kup koszyk REZERWA - X version (Muz. i sł.: trad.) Godzina piąta minut trzydzieści, kiedy pobudka zagrała, grupa rezerwy szła do cywila - niejedna panna płakała, grupa rezerwy szła do cywila - niejedna panna płakała. / w s t a w k a instrumentalna / Niejednej pannie żal się zrobiło, gdy serce z bólu zadrżało, że jej kochanek szedł do cywila, a jej się dziecko zostało, że jej kochanek szedł do cywila, a jej się dziecko zostało. / w s t a w k a instrumentalna / Na dworcu głó... Godzina piąta, minut trzydzieści 11 m 152. Obrazek zwinięty kliknij aby rozwinąć następna strona. Polecamy. Hmm. Wpływ latarni na liście. Dla Was DJ' DarekGodzina piąta, minut trzydzieści,Kiedy pobudka zagrała,Grupa rezerwy szła do cywila,Niejedna panna płakała x2Niejednej pannie, żal się zrobiłoI serce z bólu zadrżało,Ze jej kochanek szedł do cywilaA jej się dziecko zostałoZe jej kochanek szedł do cywilaA jej się dziecko zostałoNa dworcu głównym, w mieście Włocławku,Wszystkie się panny zebrały,Z kamieniem w ręku, z dzieckiem na ręku,Na rezerwistów czekałyZ kamieniem w ręku, z dzieckiem na ręku,Na rezerwistów czekałyLecz to nie honor na rezerwisty,By na peronie z panną staćWsiadł do pociągu i trzasnął drzwiami,Tak się pożegnał z pannamiWsiadł do pociągu i trzasnął drzwiami,Tak się pożegnał z pannamiWsiadł do pociągu, usiadł przy oknie,A pociąg ruszył z łoskotemA wszystkie panny głowę spuściły,Poszły do domu z powrotemA wszystkie panny głowę spuściły,Poszły do domu z powrotemNazajutrz rano poszły do sztabu,Pytać o adres miłego,Szef sztabu na to im odpowiedział :"U nas nie było takiego"Szef sztabu na to im odpowiedział :"U nas nie było takiego"Poszły do domu, siadły przy piecu,I tak cichutko płakały"Synu ah synu, ojciec w cywilu,A jego adres nieznany""Synu ah synu, ojciec w cywilu,A jego adres nieznany"Dziękuję Wam DJ' Darek .
  • b3z2kkq387.pages.dev/252
  • b3z2kkq387.pages.dev/927
  • b3z2kkq387.pages.dev/532
  • b3z2kkq387.pages.dev/198
  • b3z2kkq387.pages.dev/744
  • b3z2kkq387.pages.dev/845
  • b3z2kkq387.pages.dev/673
  • b3z2kkq387.pages.dev/397
  • b3z2kkq387.pages.dev/187
  • b3z2kkq387.pages.dev/692
  • b3z2kkq387.pages.dev/37
  • b3z2kkq387.pages.dev/121
  • b3z2kkq387.pages.dev/576
  • b3z2kkq387.pages.dev/838
  • b3z2kkq387.pages.dev/80
  • godzina piąta minut trzydzieści tekst