RT @xluvmygilbertx: cytując moj jeden z ulubionych powiedzen Piłsudskiego: ,,Naród wspaniały, tylko ludzie kurwy" 12 Nov 2021 ja znów w robocie.. dzień jak dzień nie odczułam, że coś się zmieniło z nowym sylwek był wporzo... co prawda nie doczekałam północy, fajerwerki to miałam ale w głowie i co najważniejsze pomęczyłam się wieczorem a rano wstałam jak młody bógmam nawet postanowienie noworocznewracając z sylwestra z chłopakiem postanowiłam Od tego roku piję tyko przy większych okazjach... i ty też dodałam- mój luby się roześmiał...w sumie to rozumiem bo u nas często jest święto coś czuję że i dziś popijemy bo mama wraca z Niemiec a taki syf w domu... nie wiem jak ja to ogarnęnajgorsze będzie uporządkowanie kwiatów bo mi pousychały i trzeba je przeżadzićale nie myśl,że jestem niedbała po prostu za dużo miałam na głowie, praca, młodsze rodzeństwo i robienie obiadów... o kurcze obiad... trzeba będzie coś wymyśleć na jej powrót...o panie! ! dobrze, że chociaż pranie zrobiłam..... w sumie to nawet 4 1. wypiłam w pracy szampana...zmuliło bo potem był tort siedzę w pracy.. jak zawsze zresztą... mamy dużo robotya ja juz wymiekam, zerwę się o 14 i też będzie dobrze....pogoda jest za śliczna żeby w papierach siedzieć a przyda i sie troche ruchu bo po wczorajszej "kobiecej chorobie" to chyba moj chłopak zasłuzył na więcej czasu i uwagiale się z nim podarłam myslałam, że faktycznie wyjdziea co ja niby mogłam zrobic??? napiecie i tylenajgorsze, że faceci tego nie umią pojąc i myślą że jak juz przychodzi ten dzien to dla nas radość bo możemy się wyrzyc zasłaniając to nawet myslałam że mnie to minie ale jednak nie... mam yo co miesiąc i na szczęście mój luby wybacza mi za każdym razempoczucie winy tez jakieś mam ale czy to ważnę??? ważne, że mu staram sie to wynagradzać....kocham go..tylko zawsze sie zastanawiam czy za 20 lat też tak będzie.... niech ktoś mi powie że to nie aniołek....może jestem infantylna ale ona jest dla mnie najpiękniejszą kobieta na świecie pierwszy raz od 1,5 miesiąca mam w pracy zapier... ale dobrze mi z tym bo przynajmniej się nie nudzę. jest miło dziekuje wszystkim za miałam prawie spokojne... tylko wczoraj jakos tak nie po bożemu wyszło..zajechałam z"rodzinką" do warszawki do mojej siostry, w końcu zobaczyłam swoja siostrzenicę... jest śliczna ma 4 miechy i nie płacze, wszyscy brali ja na rączki i nosili, ale ulała się oczywiście na mnie...2 razy....poza tym było dobrze czego sie nie spodziewałam, bo byłam z nią mocno skłócona ale nie było źle, wręcz przeciwnie była miła i nie poruszała drażliwych tematów, troszkę wypiłam za zdrowie maleństwa potem powoli mieliśmy wracać do domu ale jeszcze do mojego zajrzeliśmy i tak do 23" piliśmymusieliśmy wracać tylko dlatego tak wcześnie bo dziś do pracy trzeba było... do łóżka doczłapałam sie o północy. było dobrzenie żałujęa tak poza tym to się zastanawiam kim jak chcę być i czy będę tym kimśpowoli zdaję sobie sprawę że gubie gdzieś moje dziecinne marzenia, teraz myśle o pracy w jakimś urzędzie bo to stabilne, poważne i nudne...ble...a gdzie mój bar... moja restełracja czy własny sklep z pamiątkami... nic juz nie jeszcze kilka miesięcy temu potrafiłam spełniać swoje marzenia... pracowałam jako barmanka a nawet przez chwilę byłam zbuntowanym aniołem. kiedyś był taki serial i podobało mi sie to, że ma taki słodki fartuszek, sprząta i kręci się wokół bogatch końcu się zebrałam i znalazłam pracę w **** hotelu, było świetnie, miałam swój uniform, sprzątałam, dostawałam napiwki, widziałam obrzydliwie bogatych ludzi.... i nieważne było że płakałam... nie mogłam chodzić itd. ... ważne było to że to była moja wymarzona(na chwilę) praca. po miesiącu nic już nie bolało a praca sprawiała przyjemność...jeśli chcesz to można wszystko... można samemu spełniać marzeniatylko, że ja nie wiem jak odnaleść tą drogę po której kiedyś tak łatwo się chodziłopowodzenia wszystkim Dziś wigilia a ja w pracy, co prawda krócej, ale jakos tak dziwnie. Co roku o tej porze krzątałam sie po kuchni i jakos ten czas leciał do wieczora. Ta wigilia bedzie inna niż wszystkie. Będzie bez siostry(trochę mnie to cieszy), bo założyła rodzinę i siedzi w warszawce, no i bez mamy, która wyjecheła wczoraj za granicę. Ale nie będzie źle, idziemy do rodziny mojego chłopaka. Pewnie bedzie miło, może choć w tym roku będzie bez kłótni, bo taka tradycja jest, że kłótnia w wigilię to podstawa, w sumie nie umiem tego nazwać tradycją, ale... czasem sie bardzo staram ale czuje, że każdy ma do mnie o coś juz nie wiem co pisać...Życzę Wszystkim Spokojnych Świąt... wybaczenia wszystkich przykrości, zadowalenia z rodziny i przyjaciół, spełnienia marzeń, nawet tych, o których boicie się Swiąt ! ! cz1-A co pan tak siedzi po ciemku panie Lucjanie?-spytała nawa stażystak wchodząc do pokoju jednego z wie pani ślepemu to nie przepraszam... nie wiedziałam-powiedziała nie szkodzi, przyzwyczaiłem się... .-Przepraszam tak mi głupio, powinnam wiedzieć.... A jak się pan czuje? Nic nie trzeba pomóc ?-Proszę wybaczyć, ale ze wszystkim doskonale radzę sobie sam, przez lata można się tego nauczyć. Nawet jak się masturbuję to wiem gdzie trafić żeby panie sprzątające nie miały dodatkowej zamurowało, nie wiedziała co ma zrobić, a tym bardziej jak skomentować wypowiedź pana sie nie boi... nie robię tego przy , nie boję się- odpowiedziała speszona. -Drży pani się żyję tak wystraszonego maleństwa nie słyszałem. Pani naprawde się nie martwi o nic, nie będę pani podrywał, ani molestował, bo niby jakie szanse ma stary, niewidomy mężczyzna przy pięknej , młodej za komplement, ale aż tak piękna nie pani-ciągnął dalej- nikt o tak anielskim głosie nie może mieć brzydkiej duszy i pan czegoś?- zapytała trochę ciepła, dotyku delikatnych dłoni.. sam nie wiem, a co panienka może mi dać?-No wie pan?!! Chodziło mi o kaczkę czy coś..., a pan o tkich świństwach!-Przepraszam to był nietakt z mojej strony, jak mogłem urazić damę. Prosze przyjąć moje się nie stało, to chce pan coś?- niechętnie rzuciła-To panienka powie jak się nazywa, a ja powiem czego ja prosze żeby się Ania na mnie nie gniewała dobrze?-Co?! Nie panienka już iść... i niech sie nie gniewa-dodał z uroczym uśmiechem za, którym kryło się coś więcej niż zwykła zdenerwowana To był jej pierwszy dzień i od razu taka porażka. Wiedziała, że nie będzie to łatwa praca, ale czuła, że jest do tego stworzona. We krwi miała pomaganie inny, oddawanie całej siebie. Po nieudanym związku całkowicie oddała się pracy. Długo szukała odpowiedniego miejsca dla siebie i gdy, w końcu je znalazła okazało się, że nie poradzi sobie z tą poprzeczką, którą tak wysoko sobie postawiła. Lekko zakłopotana po zaistniałej stytuacji postanowiła wrócic do pokoju pracowników. Otworzyła drzwi i usiadła na krześle przy szklance niedopitej rano kawy. Nie było nikogo. Siedziała w zamyśleniu kilka minut, gdy nagle pomyślała, że "nie! nie będzie jej jakiś stary cap obrażał, to że jest nowa wcale nie oznacza, że można jej ubliżać. Tak ! pojdę i mu powiem co o nim myślę i jak powinien się do mnie zwracać, no może nie był, aż taki okropny, ale... ale to niedopuszczalne,żeby mieć takie podejście do pracowników, pójde i mu wygarnę...". Juz wsytała i miała iść gdy w drzwiach stanęły dwie pracownice-I co zapoznałaś sie trochę z mieszkańcami? co się stało? Masz taką minę jakby cię koń lepiej by było żeby to był koń...-Nie mów, że zaszłaś do pana Lucka? Przeciez mówiłyśmy ci,że to trudny trudno sama sobie jestem poszłaś? I co mówił? Na co tym razem jest chory?-Na nic, wyglądał o co chodzi?-Mówił o takich dziwnych rzeczach..-To znaczy?-No.. był niemiły, mówił, że lubi się masturbować, ale żebym się nie bała bo przy mnie tego nie zrobi.. oj było tego trochę, nie chcę mówic o tym szczegółowo, ale nie wiem... może niewidomi ludzie mają taki szczery stosunek do zabawianie się?!- pracownice wybuchnęły śmiechem- No teraz to przeszedł sam siebie-mówiły nie mogąc powstrzymać Odkąd 2 lata temu przyszedł Heniek złota rączka to z nikogo takich jaj nie zrobił- powiedziała to? To pan Lucjan nie jest niewidomy?-Nigdy w życiu nie był- mówiły juz przez co jeszcze dodał? Może powiedział, że jesteś jego zaginionym żebyś umyła mu przyrodzenie, bo sam się boi siły swoich dłoni- dodała się śmieją, a ja wyszłam na jakąś przejmuj się, pan Lucek robi taki chrzest bojowy dla każdego noweg pracownika. Wiele razy obiecywał, że juz nie będzie, ale nie może się powstrzymać. Ludzie w starszym wieku muszą mieć jakieś zajęcie, czasem dziwaczeją, ale to nic szkodliwego, trzeba sie nie ukarzemy człowieka tylko dlatego, że ma bujne poczucie humoru-dodała ciągle się śmiejąc jedna z tak.. rozumiem-mówiła Anka- ale to takie nieludzkie teraz przez miesiąc wszyscy będą o tym mówić, panie też mogłyby się powstrzymać od śmiechu chociaż w mojej ale to się udało panu Luckowi, a mówic o tym będą pewnie nie przez miesiąc, a dłużej. Pana Heńka to jeszcze co sie stało?-spytała Ania z nadzieją, że wybryk pana Lucjana w stosunku do majstra był gorszy i utkwi bardziej w pamięci niz to co zrobił czasem sie wszystkiego ile zechcesz zostać?- dodała czemu mam odejść?-Wiele osób nie daje sobie rady z tą pracą i juz nawet nie chodzi o pana Lucka bo on tylko jedną tak przestrzaszył, że co ze mną?-Nic, wszystko zależy od siedzę w pracy... czas mija szybciej niż myślę choc ciągnie się za dniem mijają jakby je anioł leniwie ręką przeganiał. mój kochany jest wpracy... rzadziej się teraz widujemy a mimo to kocham go jeszcze bardziej i jeszcze mocniej tęsknię... rozłąka nawet krótka czyni cuda szczególnie gdy ludzie sie kochająU mnie mroźny dzień bez śniegu, czasami zerkam przez okno z nadzieje, że zaraz zacznie sie sypać z nieba drobny śnieg... czas mija... śniegu brak. Nieubłaganie zbliża się sobota. Boje się bo to będzie ciężki dzień. Najprawdopodobniej wstane rano i sie zacznie. Wszystko zależne jest od mojego ukochanego czy będzie pracował, czy też nie. Jeśli tak to mama wiezie nas do babci i tam z siostrą będziemy sprzątać i ubierać choinkę.. babcia pewnie ne zechce, zawsze uważa że to niepotrzebne, a po co.. itd. Potem na zakupy, pakowanie prezentów, pomoc przyszłej teściowej..mamusi i pożegnanie mamy mojej, bo na święta jedzie do Niemiec do swojego nowego mężczyzny. Nie powiem będzie inaczej, ale z drugiej strony to nie aż tak źle. Lubię tego Pana a i mama od nas żeby aniołki opiekowały sie moja rodziną zawsze i tuliły skrzydłami szczególnie w tych najtrudniejszych dniach. To bylo okropne. Wigilis w pracy i nie tylko. Dzień zaczął sie tradycyjnie od kawki i ciasteczek, a potem do pracy... po paru godz. śniadanie-bylo bardzo obfite. A potem przyszedł posterunkowy i przyniosł tort bo miał imieniny... ale sie objadłam. I to mi wystarczzylo aż aż ale szefowa zrobiła wigilie dla szych i po ich wigilii mialyśmy z dziewczynami sprzątać a że sporo zostało to i mysobie poucztowałyśmy.. Jak Boga kocham nic już do końca dnia nie tknęłam...A dziś kolejna wigilia i jutro jeszcze jedna.... Myślę, że tego nie przeżyję , juz mnie brzuch boli, jade na zielonej herbacie i nie wiem jak to się skończy Chyba znów zaczynam być szczęsliwa. Mój chłopak zmienił prace i chodzi mniej zestresowany, co prawda widzimy się rzadziej ale wole to niż jego męczenie sie przy poprzedniej pracy. Jak po okresie próbnym dostanie umiowę o prace to bedziemy mogli wziąć kredty na mały słodki domek. Bardzo go kocham i nie wiem jak mogłam mysleć o tym fiucie z włodawki...Wierzę swięcie, że nam musi się udać. I wcale nie jest święta a ja mam dużo na głowie. Nie mam pojęcia jakie zrobić prezenty. W tamtym roku wywaliłam kilka dobrych stów a w tym postanowiłam, że będzie skromnie... ta... tylko co kupić. A mam tak najbidniej 10 osób tym humor zaczą mi się poprawiać i wcale nie jest źle... "-Powiedz mi Noah co najbardziej utkwiło ci w pamięci z tych wakacji? coś szczególnie?-Nie-odparł-Nic nie pamiętasz?-Nie, nie o to chodzi- odparł po chwili cicho, z Opacznie mnie zrozumiałaś. Ja naprawdę pamiętam wszystko. Pamietam każdą wspólnie spędzone w każdej z nich było coś wspaniałego. Nie potrafię wybrać żadnej z nich i powiedzieć: ta znaczyła więcej niz pozostałe. Całe te wakacje były doskonałe, każdy powinien przeżyć w swoim życiu takie lato. Jak mógłbym faworyzować któreś wspomnienie."PAMIĘTNIK NIHOLAS SPARKSNiepotrafiłabym chyba żyć bez tego uczucia tęsknoty i wiecznego czasami kocha się za nic i za wszystko. jestem troche młot może mi ktos pomóc co zrobić jak przy komentarzach nie ma tych 4 literek tylko mały seksowny x ale smiesznie... jest właśnie Biskup na górze .. a co jest śmieszne ??? ha ha przyjechali ciężarówka z płytkami i muszą stać pod urzędem aż bp sobie pójdzie.. ha ha może dla was nie śmieszne ale tu się sajgon zrobił. no no humorek mi sie poprawia wyszło słoneczko i jest nawet znośnie, co prawda nie wiem jak tam z mrozem ale jak wyjdę z roboty to sprawdzę, no chyba, że mnie pogonią po jakieś papiery...troche ruchawo sie zrobiło, przyszła jakaś baba bluzki sprzedawać, a zaraz ma biskup na wizyte wpaść...wyobrażam sobie jak to będzie, wejdzie czarny gość a my będziemy musieli wstać i stać i stać i stac... aż on sobie pójdzie. mam nadzieje, że będzie tylko chwilę bo mi d... do krzesła przyrosła śnieg spadł...! ! !fajnie co???ta jasne tyle go napadało, że chyba dupą po asfalcie będę śmigać, a miałam taką ochotę na wytarzanie się w śniegutrudno mój chłop będzie musiał się napocić żeby wmówić mi że jest piękna zima( żeby mi smutno nie bylo). wybacz nie wiem jak Cię znaleść.... Wiersze zawsze będą dobre jeśli będą zawierały cząstkę autora... Pisz bo nic nie będzie szczerszego od tego co wypłynie z twego serca Wzięłam taki tytuł bo nikt nie wchodzi na wiersze, to wydaje sie takie nudne... a jednak rusza człowekiem coś co ma w sobie cząstkęDwadzieścia poematów o miłości i jedna pieśń rozpaczy - 20 Neruda Pablo Mogę pisać wiersze najsmutniejsze tej nocy. Pisać na przykład: "Ta noc rozgwieżdżona, i drgają błękitne gwiazdy w oddali". Nocny wiatr krąży po niebie i śpiewa. Mogę pisać wiersze najsmutniejsze tej nocy. Kochałem ją i czasami ona też mnie kochała. W takie noce jak ta miałem ją w ramionach. Całowałem ją tyle razy pod niebem bezkresnym. Ona mnie kochała, czasami ja ją też kochałem. Jakże nie było kochać jej wielkich zapatrzonych oczu . Mogę pisać wiersze najsmutniejsze tej nocy. Myśleć, że jej nie mam. Żałować, że ją straciłem. Słuchać nocy ogromnej, jeszcze ogromniejszej bez niej. A wiersz spada na duszę jak na łąkę rosa. Cóż, moja miłość nie mogła zatrzymać jej. Noc jest rozgwieżdżona, a ona nie jest ze mną. To wszystko. Daleko ktoś śpiewa. Gdzieś daleko. Moja dusza nie może się pogodzić z tym, że ją straciłem. Jakby dla przybliżenia jej, mój wzrok jej szuka. Moje serce jej szuka, a ona nie jest ze mną. Ta sama noc jak przedtem bieli te same drzewa. My, ci jak wtedy, już nie jesteśmy ci sami. Już jej nie kocham, to pewne, ale jakże ją kochałem. Mój głos szukał wiatru, aby dotknąć jej słuchu. Z innym. Będzie z innym. Jak przed moimi pocałunkami. Jej głos, jej jasne ciało. Ich oczy bezkresne. Już jej nie kocham, to pewne, ale być może ją kocham. Tak krótka jest miłość, a tak długie jest zapominanie. Że w takie noce jak ta miałem ją w swoich ramionach, moja dusza nie może się pogodzić z tym, że ją straciłem. Chociaż to byłby ostatni ból, jaki mi sprawia, i to są ostatnie wiersze, jakie z nim piszę. Pamiętnik Nicholasa Sparksa:Jedna z najpiękniejszych powieści o miłości...Kocham ją... jest w niej coś za czym się tęskni i coś w co sie skrycie wierzy. Nie polecam jej nieszczęśliwie zakochanym, bo sprawia, że można uwierzyć we jest jeżeli ktoś ją czytał to podkreślam, że to subiektywna ocena i możecie sie nie zgadzać
Józef Piłsudski: Naród wspaniały, tylko ludzie kurwy. Czego możemy nauczyć się od Marszałka Wolna Sobota Stanisław Zasada "Polacy mają w sobie instynkt wolności. Ten instynkt ma
Trudno się nie zgodzić z klasykiem, patrząc dookoła na krzątaninę kolegi Toli, przy autostradach, stadionach i gazociągach. Obraz jest wart tysiąca słów, zatem oczywiście coś krzepiącego, poza soczystym, żołnierskim podsumowaniem, wartość srebro, made in Poland, z certyfikatem. Więc coś się w tym kryzysie jednak dzieje. Owszem. Ciekawi świata znają akcję Maxa Keisera pt. Buy Silver, Crush JP Morgan. Wiem, wiem, teorie spiskowe itd... OK, niech sprawdzi moją ostatnią prognozę dla srebra i popatrzy na wykres oraz dalszy jego rozwój, tylko tyle, zanim przystapi do jakiejkolwiek rozmowy. Wracając do Maksa, który w latach chwalebnej młodości młócił opcje na NYSE, więc o giełdach co nieco wie, oto polska premiera jego medalika pamiątkowego. Oczywiście ma wartość monetarną, jak wybito na rewersie. 1 gryfon stoi. Wiem, że Benek nie uważa kruszcu za pieniądz. Senator Ron Paul ostatnio zadał mu to podchwytliwe pytanie w Kongresie- Czy sprawdza Pan ceny złota?- Tak, Nie martwi sie Pan nimi? Czy uważa Pan, że złoto jet pieniądzem?- Nie. Złoto jest Rona Paula jeszcze wrócę. Teraz dość powiedzieć, że nasz pocieszny brodacz, nazywany przez szanowanych spekulantów kłamcą, nie zgadza się z maestro Grynszpanem, że złoto jest pieniądzem. Dajmy mu zresztą spokój, bo brodaty profesor nie zgadza się już sam ze sobą, ale żeby to wiedzieć, trzeba najpierw to u niego przeczytać, prawda :)Za chwilę będzie zatem jeden keiser, potem może jeden denar itd. zupełnie jak w starożytności. Jak się medalik nazywa, tak naprawdę w długim okresie nie ma znaczenia, co ma znaczenie, to zawartość kruszcu. Zupełnie jak niedawno zawartość cukru (w cukrze). Jedna uncja. Na marginesie pan pułkownik Kadafi, który potyka się na pustyni z siłami postępu, uruchomił giełdę złota i bije nawet złote monety (bank centralny Libii trzyma rezerwy w złocie), zwane dinarami. Tak się nieszczęśliwie złożyło, że nie zdążył na rozmowy z Angeliką Wielką oraz jeszcze większym Mikołajem z Paryża, z którymi od pewnego czasu gaworzył o nowej walucie, opartej na ropie i złocie, bo mu wycieczki Arabów na Toyotach, przy wsparciu nalotów rakietowych, przeszkodziły. Taki nieszczęśliwy zbieg okoliczności. Starzy Arabowie mówią wszakże, że co się odwlecze, to nie uciecze, a karawana jedzie dalej. Tymczasem my mamy całkiem chrześcijańskie monety z naszym każdego coś miłego, a to dopiero początek... Kto słyszał o gryfonie, porąbało gości? Nie całkiem, przypadkiem to godło woj. pomorskiego. Willkommen in Zoppot, przyjemnej kąpieli :-)Aha, ten Ron Paul, jest w przygotowaniu... Jak się będzie nazywał, to jest zagadka, bo nominał pewnie tradycyjnie - jedna uncja i 1/10 kurs gryfona na allegro: 305 pln, czyli 110 lolarów za gryfona. Nieźle. Widzę hossę na prawdę (w tym z domieszką ironii:-)
"Naród wspaniały, tylko ludzie kur". Cezary Żak broni WOŚP cytatem z Piłsudskiego"Naród wspaniały, tylko ludzie kur". Cezary Żak broni WOŚP cytatem z P
O tym co jadał Marszałek Piłsudski, jak traktował alkohol i wreszcie jakim był człowiekiem i co możemy się od niego nauczyć opowiada Piotr Gajdziński, autor książki „Sztuka przywództwa. Piłsudski” . Czy Marszałek dobrze się odżywiał i prowadził zdrowy tryb życia? – Nie, absolutnie nie. Według dzisiejszych standardów Józef Piłsudski prowadził tragicznie niezdrowy styl życia. Jadał mało, a co gorsza bardzo nieregularnie, pij bardzo mocną herbatę, lubił tłuste wschodnie potrawy. Wcale się zresztą zdrowym trybem życia nie przejmował, to był człowiek bardzo skoncentrowany nie na sobie, ale na służbie publicznej. Zresztą czy rewolucjoniści mogą prowadzić zdrowy tryb życia? Ich codzienność była utkana z więzień, zsyłek na Syberię, ucieczek, ukrywania się. To było życie w nieustannym stresie. Od razu uprzedzę pytanie. Nie prowadził też zdrowego trybu życia, gdy objął władzę. Zajmował się Polską, a nie swoją wątrobą, sercem i żołądkiem. Do tego dużo palił, specjalnie dla niego przygotowywane papierosy „marszałkowskie”, podobno bardzo mocne. Choć inne źródła mówią, że dbając o jego zdrowie kazano te papierosy robić z niewielką ilością nikotyny. Piłsudski zawsze żył bardzo skromnie. Kiedyś, podczas pobytu w Zakopanem, do rudery którą zajmował, zajrzał Stefan Żeromski, którego przyszły Naczelnik Państwa podjął podczas układania pasjansa w samych tylko kalesonach, bo spodnie zostawił u krawca, a po prostu nie dysponował drugą parą. W tych właśnie okolicznościach Żeromski usłyszał, że jeśli układany przez Piłsudskiego pasjans wyjdzie, to w przyszłości (Piłsudski zostanie dyktatorem Polski. Człowiek w kalesonach mówi, że zostanie dyktatorem państwa, którego od ponad stu lat nie ma! Oto co zajmowało Piłsudskiego! Jeszcze w Legionach żył życiem swoich żołnierzy. Ubrany w zwykłą, szarą strzelecką kurtkę pozbawioną przysługujących mu dystynkcji brygadiera, mieszkał w identycznych jak jego żołnierze warunkach. Jeden z towarzyszy walki zanotował: „Widzieliśmy Komendanta jak w swojej ziemiance w lasku naszym żył tym samym życiem co każdy z nas żołnierzy. Ta sama czarna, niesłodzona kawa i marne wówczas jedzenie, no i… te same wszy w swetrach i mundurach, z którymi Komendant walczył jak każdy z nas. Podpatrzyłem to kiedyś na własne oczy”. Gdy „wybuchła Polska”, Piłsudski nie zmienił swoich przyzwyczajeń. „W tej Polsce, gdzie ludzie idą na największe kompromisy z własnym sumieniem, byle kurczowo trzymać się fotela ministerialnego, ten człowiek hardy, a tak skromny i prosty, tak obojętny na tytuły i zaszczyty, musi imponować, musi wzbudzać zaufanie” – pisał „Robotnik”, organ Polskiej Partii Socjalistycznej. Wzbudzał, bo skromne życie Piłsudskiego nie było na pokaz. Piłsudski osiadł w Belwederze, choć nie była to podówczas najbardziej reprezentacyjny budynek w Warszawie, a przecież z powodzeniem mógł wybrać jakiś bardziej okazały gmach. Jeden z adiutantów Komendanta twierdził, że warunki, w których Piłsudski mieszkał w Belwederze były „bliskie uwięzienia go w jego pokoju sypialnym”. Mieszkalna część Belwederu była umeblowana bardzo skromnie: „łóżko, obok stolik z radiem, z drugiej strony łóżka szafka nocna z lampą, duża szafa przy drzwiach z saloniku z balkonem, przy oknie na park stół, dwa fotele, kilka krzeseł, w prawym kącie pokoju kominek, na podłodze wielki dywan perski”. Jedynymi ozdobami był turecki czaprak oraz dwie skrzyżowane szable, a między nimi „średniej wielkości obrazek Matki Boskiej Ostrobramskiej, po obu stronach szabel dagerotypy rodziców w strojach z okresu Powstania Styczniowego”. Całości dopełniał stojąca na szafce fotografia córki Wandy. Gdy w Belwederze zamieszkał Bolesław Bierut, to jak wiadomo z audycji Józefa Światło, budynek wyposażono we wszelkie możliwe wówczas luksusy. Po wycofaniu się do Sulejówka, zrezygnował Piłsudski z przysługującego mu marszałkowskiego uposażenia, przekazując pieniądze na cele dobroczynne. Rodzinę utrzymywał z tantiem literackich, odczytów i wykładów. Pieniędzy wystarczało tylko na skromne życie. Adiutant Marszałka, Mieczysław Lepecki, pilny obserwator życia Piłsudskiego i jego rodziny, blisko w ostatnich latach życia marszałka z nim związany potwierdza, że familia Piłsudskich żyła skromnie, „na sposób nie różniący się niczym od życia przeciętnej polskiej rodziny średniozamożnej. Skromne uposażenie Marszałka, które do przedostatniego roku Jego życia wynosiło 2200 złotych miesięcznie i nie było pomnażane żadnymi dodatkami, żadnymi funduszami dyspozycyjnymi, przy dużych wydatkach reprezentacyjnych, na które nie pobierał ani grosza, przy kształceniu dwóch córek w gimnazjum prywatnym pani Szachtmajerowej, ledwie wystarczało, a że w ogóle wystarczało należy do przypisać zapobiegliwości pani Marszałkowej i Jej oszczędności. W Belwederze nie przelewało się. To, co zarabiał Marszałek Piłsudski stanowiło o wiele mniej, niż wynosiły zarobki bardzo wielu ludzi w Polsce na posadach w przemyśle prywatnym, a nawet państwowym” – pisał w swoim diariuszu Lepecki. Po zamachu majowym, gdy wyniknęła sprawa uposażenia Piłsudskiego, ten wymógł, aby jego miesięczna pensja była równa zarobkom pracującego zagranicą polskiego wicekonsula – 1500 złotych miesięcznie. Co więcej, część wynagrodzenia przeznaczał Piłsudski na cele charytatywne bądź kulturalne. Wspierał choćby Uniwersytet Wileński. Do rektora tej uczelni napisał, że chodzi mu „o zabezpieczenie, choć cokolwiek, pracy młodych sił asystentów i asystentek, obawiam się bowiem, że fala oszczędności kierowanej przede wszystkim na tych siłach odbić się musi i tak mało płatnych, i mało ubezpieczonych”. Niemałe pieniądze przekazywał też Piłsudski na stowarzyszenia i organizacje opiekujące się wdowami i sierotami po żołnierzach, wspomagał inwalidów wojennych. Ta skromność Piłsudskiego mocno na tle ówczesnej elity władzy wyróżniała. Marian Zdziechowski, historyk idei, filolog i filozof, rektor Uniwersytetu Stefana Batorego, w 1926 roku żegnał na wileńskim dworcu kolejowym najpierw prezydenta Stanisława Wojciechowskiego, a niewiele później Józefa Piłsudskiego. Zanotował, że ten pierwszy „miał dla siebie i świty swojej luksusowy extra pociąg z czternastu wagonów złożony. Piłsudski miał tylko zamówione małe coupe w wagonie”. Szokujące jest jeszcze jedno porównanie – o ile marszałek Piłsudski miał do dyspozycji dwa samochody, to prezydent Mościcki – 22. Mościcki miał zresztą zamiłowanie do luksusu, co Marszałek z trudem tolerował. Dość powiedzieć, że roczna pensja Mościckiego sięgała 300 tysięcy złotych i była z górą dwukrotnie wyższa niż jego poprzednika, prezydenta Wojciechowskiego, a budżet głowy państwa wyniósł w 1930 roku 4,5 miliona złotych. Utrzymanie prezydenta RP było też gigantycznie wysokie w porównaniu z głowami państw innych krajów – w Niemczech wydawano na ten cel w przeliczeniu 2 miliony złotych, a we Francji 3,8 miliona złotych, czyli o 700 tysięcy złotych mniej niż w Polsce. Mówi się, że Marszałek bardzo lubił herbatę, za to nie przepadał za kawą. Czy to prawda? Jeśli tak to z czego to wynikało? – Tak, przedkładał herbatę nad kawę, ale na pewno nie wynikało to chęci prowadzenia zdrowego trybu życia. Kawa zresztą nie była wówczas napojem tak powszechnym jak dzisiaj. Jej picie było związane z pewną celebrą, czego Komendant nie znosił i z trudem tolerował. Wolał herbatę, bo po prostu bardziej mu smakowała i się do niej przez lata przyzwyczaił. Kawka nie była codziennym napojem rewolucjonistów, nie pijano jej na Syberii i w okopach I wojny światowej. Czy z racji swojego pochodzenia Marszałek miał sentyment do kuchni litewskiej? – Tak, lubił kuchnię litewską, która zresztą wówczas była bardzo popularna w Polsce i dość powszechna na przykład w Warszawie. Temu przywiązaniu do litewskich specjałów – do kindziuka czy bandziuka, czyli suchych kiełbas, do wileńskiego chleba, do cepelinów – nie można się dziwić. Smaki z dzieciństwa pozostają w nas do końca życia. U Piłsudskiego, który miał bardzo szczęśliwe dzieciństwo, musiało to przywiązanie być szczególnie mocne. Jak Piłsudski podchodził do alkoholu? – Raczej sceptycznie. Coś tam pijał, nie był abstynentem, ale nie znalazłem żadnych relacji na temat pijackich ekscesów z jego udziałem. Lubił wypić kieliszek czy dwa mocnego alkoholu podczas przyjęć, czasem sięgał po wino. Tolerował też w swoim otoczeniu, a nawet za nim przepadał, Bolesława Wieniawę-Długoszowskiego, jednego z największych birbantów stolicy, przyjaciela Skamandrytów, który całe wieczory spędzał w „Ziemiańskiej”, najsłynniejszej wówczas warszawskiej restauracji, i innych knajpach. „Byle Piłsudski nie zmarszczył nań brwi – poza tym nie bał się samego diabła” – mówiono o Wieniawie. Piłsudski, co nie było u niego częste, tolerował najróżniejsze wybryki Wieniawy, a ten odpłacał mu się wielkim oddaniem. Czy Marszałek jadał razem z rodziną, czy raczej osobno? – Piłsudski był raczej samotnikiem, pod koniec życia żył już w znacznym oddaleniu od rodziny, mieszkał w budynku Głównego Inspektoratu Sił Zbrojnych właściwie tylko w towarzystwie swojego adiutanta, Mieczysława Lepeckiego. Wcześniej posiłki również jadał raczej samotnie, był bardzo zapracowany, ale w niedziele i święta zasiadał do obiadów z rodziną i poświęcał sporo czasu rozmowom ze swoimi córkami. Czy styl żywienia Piłsudskiego jakoś odbiegał od zwyczajów ówczesnej elity? – Wszystkim właściwie. Nie lubił przyjęć, źle się podczas nich czuł. Jadał mało, bawił się niechętnie, a wówczas Warszawa potrafiła się bawić do upadłego. Nie miał przyjaciół w powszechnym rozumieniu tego słowa. Najbliższą mu osobą był chyba Walery Sławek, człowiek niezwykle mu oddany. Właściwie Piłsudski spotykał się tylko ze swoimi współpracownikami. Ale nie był człowiekiem ponurym. Lubił teatr i często w nim bywał, lubił też kino. Adiutant Marszałka napisał w swojej wspomnieniowej książce, że w Belwederze często wieczorami stawiano projektor i wyświetlano filmy, a Komendant dobrze się wówczas bawił. Trzecim nałogiem, któremu się oddawał – obok papierosów oraz mocnej herbaty – były pasjanse. Bawił się tym przez długie godziny. Ale to też raczej w samotności. Mówi się, że Marszałek był wielki przywódcą – na czym ta wielkość polegała? – Miał wielką charyzmę i ogromny autorytet. Cóż, Polska zawdzięcza mu niepodległość uzyskaną po 123 latach niewoli. Oczywiście nie odzyskał jej sam, ale jak chyba nikt przed nim i na pewno nikt po nim potrafił zmobilizować Polaków do działania, do udziału w wojnie o niepodległość. Czyli zaprzęgnąć Polaków do czegoś, co już wówczas było tylko narodowym mitem. Mało się o tym mówi, ale Polacy jakoś pogodzili się z tym, że nie mają własnego państwa. Gdy Legiony wkroczyły do zaboru rosyjskiego, Polacy nie rwali się do walki. Słowa pieśni Legionów: „Nie chcemy już od was uznania/ Ni waszych słów, ni waszych łez/ Skończyły się dni kołotania/ Do waszych serc – jebał was pies” były bardzo gorzkie, ale i bardzo prawdziwe. Po latach Wieniawa tak te pełne goryczy słowa tłumaczył: „Nie wierzcie tym słowom. Ukrywają one żal, smutek, a także i wstyd żołnierzy, stawiających pierwsze, a zatem najtrudniejsze kroki na drodze do wielkości i sławy, na widok otaczającej ich podówczas obojętności”. Bo niechęć i, w najlepszym razie, obojętność była wszechogarniająca. W 1915 roku w Płocku pojawił się „oficer od Piłsudskiego” i wkrótce grupa miejscowych ochotników, w tym dziesięciu uczniów miejscowego Gimnazjum Polskiego, ruszyła do legionowego punktu zbornego we Włocławku. Wymarszowi ochotników idących walczyć o wyzwolenie ojczyzny nie towarzyszyła orkiestra, tłumy wiwatujących mieszczan i rzucane pod nogi pęki kwiatów. „Byliśmy przez jednych żegnani ze smutkiem, przez drugich z zimną obojętnością i ironią” – opisał ten wymarsz jeden z ochotników. Wielkość Piłsudskiego polegała na tym, że potrafił Polaków zmobilizować. Wtedy, podczas I wojny światowej, gdy ziszczał się sen o wojnie między zaborcami, i później, w 1920 roku, gdy na Polskę i dalej na Europę szła sowiecka nawałnica. Wtedy też ludzi, którzy mieli wiarę w zwycięstwo było nie nazbyt wielu. Krążą plotki, że łatwo się załamywał – czy to prawda? – Łatwo nie, na pewno. Być może Piłsudski przeszedł krótkie załamanie w 1920 roku, gdy sowiecka armia podciągała pod Warszawę. Jeśli nawet, to trwało ono krótko i dodało mu sił. Jak można zresztą o częste załamania podejrzewać człowieka, który całe swoje życie podporządkował walce o niepodległość i który nie raz tę walkę dźwigał na swoich barkach niemal samotnie? Natomiast ciężkim doświadczeniem była dla niego śmierć prezydenta Narutowicza. Nie spodziewał się, że ktoś może się posunąć do tak haniebnego czynu, że walka polityczna w niepodległym już kraju może być bezwzględna. Jak znosił swoich przeciwników politycznych? – Piłsudskiego często oskarża się o niszczenie opozycji, o bezwzględność wobec przeciwników politycznych. To po części prawda, ale trzeba brać pod uwagę, że mówimy o przełomie lat dwudziestych i trzydziestych, okresie, gdy demokracja przeżywała swój potężny kryzys. W ZSRR był Lenin, a później Stalin, w Niemczech Hitler, we Włoszech Mussolini. Piłsudski uważał, że w demokratycznych sporach Polska utonie, a po okresie zaborów ma ogromnie dużo do nadrobienia, że leży w imadle między dwoma sąsiadami, którzy na razie są słabi, ale za chwilę rzucą się by ten kraj rozerwać na strzępy. I Polska tę chwilę ich słabości powinna, musi, dobrze wykorzystać. Często podnosi się jego ostry język. Ale Komendant równie ostro wypowiadał się o swoich politycznych przeciwnikach, jak i o swoich zwolennikach. Chyba nawet o tych drugich ostrzej… Potrafił ich besztać bez pardonu i oni potulnie go słuchali. Ale Piłsudski nie mieszał się do bieżącego rządzenia, raczej wyznaczał kierunek niż gubił się w drobiazgach. Współpracownicy go kochali, szanowali i byli mu bezwzględnie posłuszni. Polaków często chłostał… – I słusznie. Najsłynniejsze jest jego powiedzenie „Naród wspaniały tylko ludzie kurwy”. W moim przekonaniu to bardzo słuszne stwierdzenie, prawdziwość tych słów potwierdzamy, niestety, niemal codziennie. Ale miał też dla Polaków wiele podziwu. „Jest u nas mimo wszystko dużo dobrej woli” – mówił. Czego Piłsudski może nas nauczyć odnośnie naszej współczesności? – To trudne zagadnienie. Piłsudski żył w innej epoce, w zupełnie odmiennych czasach. Na pewno może być wzorem oddania sprawie narodowej. Na pewno dzisiejsi politycy mogliby się wzorować na jego ascetycznym trybie życia. Chciałoby się, aby mieli choć cząstkę jego charyzmy, ale tę zdobywa się tylko w specyficznych warunkach wojny i walki, więc może lepiej nie? Podczas wojennej wizyty Winstona Churchilla w jednej z angielskich fabryk pewien robotnik krzyknął na widok przechodzącego premiera: „Oto idzie cholerne Imperium Brytyjskie!”. Ale gdyby nie wojna, jak zapamiętalibyśmy Churchilla? Jako utalentowanego reportażystę, który nadużywał whisky i cygar. Antoni Słonimski twierdził, że był świadkiem, jak w jednej z warszawskich kawiarni, siedząc wraz z córkami i w towarzystwie Wieniawy oraz Walerego Sławka, Piłsudski przez nieuwagę zapalił papierosa w sali przeznaczonej dla niepalących. Kelner zwrócił mu uwagę, a gdy Wieniawa i Sławek zerwali się by go zbesztać, Piłsudski powstrzymał ich i posłusznie zgasił papierosa. Słonimski powtarzał później, że nie ma już w Polsce ani takich polityków, ani kelnerów. Ano nie ma… . Rozmawiała Katarzyna Zarówna Komentarze Józef Piłsudski — ‘Naród wspaniały, tylko ludzie kurwy.’ Quotes are added by the Goodreads community and are not verified by Goodreads.
Często mawia się, że w piekle przy kotle z Polakami niepotrzebny jest diabeł. W naszym polskim kotle, jakby ktoś tylko chciał się wychylić lub wydostać, to reszta natychmiast ściągnie go z powrotem na dół. Diabeł może odpocząć, Polacy sami się nawzajem powykańczają. Niewątpliwie coś w tym trzeba zrobić, aby skłócić ze sobą Polaków? Nic. Absolutnie nic nie trzeba robić. Polacy zawsze sami sobie znajdą powód do sprzedawane na stacji? Jedni są za, drudzy absolutnie przeciw i już jest "dobry" powód do kłótni. Drzewo na osiedlu? Jedni są za, drudzy są przeciw i już jest powód do kłótni. Drzewo, ławka, hot-dog, sprzęt do ćwiczeń w parku, pies załatwiający się na trawnik - wszystko, dosłownie wszystko może wywołać w gronie Polaków awanturę i każdy, dosłownie każdy, powód jest dobry, aby pokłócić się, skłócić i niemal wywołać wojnę domową. Homoseksualizm? To już jest w ogóle temat-zapalnik. Kiedyś, jak jeszcze pracowałam, to w pokoju zeszło na temat gejów i lesbijek. Jedna dziewczyna była całkowicie za, popierała parady itp. Druga dziewczyna była absolutnie przeciw: wszystkich pedałów by rozstrzelała, powiesiła, potopiła i co kto chce. Wybuchła taka awantura, że nawet "cześć" przestały sobie mówić. Przez gejów. Czy naprawdę nie ma żadnych opcji pośrednich? Czy musi być tak, że gejów albo się uwielbia, wielbi, całkowicie popiera i wpada w zachwyt nad nimi albo chce się ich rozstrzelać i usunąć z powierzchni ziemi? Nie ma nic pomiędzy? Może po prostu wystarczyłoby zaakceptować ich istnienie, ale bez wpadania w zachwyt nad homoseksualizmem i bez zbędnego roztrząsania, czy to normalnie czy nie. Dla mnie może to być nienormalne, a dla geja jego gejostwo może być normalne i ok. Nawet, jeśli ja osobiście nie rozumiem, jak może chłop spółkować z chłopem, to nie znaczy, że będę z tego powodu kogokolwiek prześladować, wyśmiewać czy napiętnować. Ja nie rozumiem i nie uważam tego za normę, ale dla kogoś może być to normalne i niech sobie będzie. Niech każdy żyje, jak chce, jeśli nikogo tym nie krzywdzi. Trochę śmieszy mnie, gdy ktoś mówi, że geje zagrażają polskim katolickim rodzinom. Niby w jaki sposób? Uwodzą mężów czy co? Słaba chyba ta polska katolicka rodzina, jeżeli nawet gej jej - temat rzeka. Kiedy zaczęliśmy nosić maseczki, to do głowy mi nie przyszło, że są tacy, którym to przeszkadza i traktują noszenie kawałka materiału na twarzy jako zamach na ich wolność. Co ma wolność do noszenia maseczki? To może niech od razu chodzą nago, bo ogólnie ubieranie się odbiera wolność. Np. majtki - no kto to słyszał? Nie pozwalają miejscom intymnym swobodnie oddychać, a w dodatku niektóre wrzynają się w skórę. Zamach na wolność jak nic! Tylko niewolnik nosi kawałek materiału na dupie, wolny człowiek pozwala dupie swobodnie oddychać. Jak oni w ogóle skorelowali zwykłą maseczkę z niewolą czy totalitaryzmem? Jaką pokrętną logiką doszli do wnioski, że maseczka to zamach na ich wolność? Tego chyba nawet sami antymaseczkowcy nie wiedzą. Po prostu kolejny dobry powód do gównoburzy i do robienia na przekór. Polak uwielbia robić na przekór, nawet jeśli coś jest dla niego dobre. Każdy powód jest dobry do walki o wolność - nawet, jeżeli nikt tej wolności nie czemu ludziom aż tak przeszkadzają te maseczki i aż tak się przeciwko nim buntują? Przecież maseczka to nie jest nic złego. Ja mam nadzieję, że maseczki z nami już zostaną, również po epidemii. Jeżeli coś niewielkim kosztem pomaga ograniczać transmisję wirusów i bakterii przenoszonych drogą kropelkową, to jest to dobre i powinno zostać na problem leży w tym, że maseczki wprawdzie w pewnym stopniu pomagają chronić siebie przed zarażeniem, ale głównie pomagają chronić innych przed noszącym i jego wyziewami. Może o to właśnie chodzi? Polak to egoista i nie ma zamiaru myśleć o innych. Wręcz przeciwnie: "jak ja jestem chory, to niech inni też będą, czemu mają mieć lepiej i być zdrowi, wolni od wirusa?". Gdyby maseczki chroniły w 100% osobę noszącą, a otoczenia już nie, to Polacy bardzo chętnie by je nosili. Może to jest rozumowanie typu: "o, jak ja mam koronę, to niech sąsiad, ekspedientka i ta gruba baba w autobusie też mają! A co!". Podłe, ale takie typowo i wszczynanie awantur o byle co - najbardziej charakterystyczna polska cecha. W Japonii noszą maseczki od lat i nikomu to nie przeszkadza. Ale Polak to nie Japończyk: nad Polakiem trzeba stać z batem i kijem, bo inaczej będzie robić pod siebie, jeżeli ktoś wprowadzi zakaz sikania w majtki. Polak musi mieć nakaz prawny i groźbę wysokiej kary, w przeciwnym razie w życiu nie pomyśli o kimś innym niż on Polak z krwi i kości ma szablę w dłoni zawsze gotową do ataku. Prawdziwego Polaka atakują wszyscy: kobiety domagające się prawa do aborcji, właściciele psów, bezrobotni, zwolennicy eutanazji, LGBT, innowiercy, ekolodzy, socjaliści, lewacy, bezdzietni. Prawdziwego Polaka atakują maseczkami, przyłbicami, rękawiczkami, mydłem, środkami antybakteryjnymi, jak również hot-dogami na stacji, zakazem jazdy pod wpływem alkoholu, pasami bezpieczeństwa, ograniczeniem prędkości, nakazem jazdy rowerem po ścieżce rowerowej, czerwonymi światłami na pasach, zakazem palenia papierosów w miejscach publicznych, kodeksem pracy i ogólnie wszystkimi przepisami prawnymi, które nakazują uwzględnianie obecności innych ludzi w przestrzeni siedzę sobie na dworcu na ławce czekając na autobus, a tu nagle przysiada się jakaś baba i zaczyna obok mnie palić papierosa. Myślę sobie: jakie to typowo polskie. Czysty egoizm, skupienie tylko na sobie. To, że obok ktoś siedzi - nieważne; to, że prawo zabrania palenia na dworcach poza wyznaczonymi miejscami - nieważne. Jej się chce palić i będzie palić, a resztę ma gdzieś. Nie obchodzi jej, czy to komuś przeszkadza czy nie. Ważne, żeby jej było wygodnie. Ona jest ważna, reszta jest nieważna. Miałam podobne sytuacje na przystankach miejskich, ale to było przed zakazem palenia, choć i tak zawsze mnie takie samolubne zachowania irytowały. Samolubne i typowo polskie. Prawdziwy Polak z krwi i kości: samolubny, egoistyczny, skupiony tylko na sobie i czubku własnego nosa, narzucający innym swój światopogląd, kłótliwy, jeszcze w dodatku kapuś, donosiciel, denuncjator. W szkole nauczyciel coś przeoczy, że się ktoś spóźnił, że ściąga, że ktoś wcześniej wyszedł, że przepisał pracę domową - ale "życzliwy" kolega lub koleżanka nigdy nie przeoczy i zawsze na tę osobę doniesie. W pracy jest tak samo. Koleżanka słabiej sobie radzi lub czegoś nie dopatrzyła, więc cyk! Zaraz się napisze jakiś donosik do szefa w mailu. To jest takie naprawdę typowo polskie. Też miałam taką sytuację, że lubiłam koleżankę z pokoju, gadałyśmy normalnie i w ogóle, aż pewnego dnia przypadkiem okazało się, że ona w mailu napisała bardzo długi donos na mnie chyba ze wszystkim, co możliwe: dałam jej do poprawy, ale chyba nie poprawiła, a jeśli już, to nie od razu. Tutaj popełniła błąd, a w innym miejscu też. Ona ma takie doświadczenie, a tutaj taki błąd popełniła!... itp. itd. Ale dla mnie na co dzień przemiła i przesympatyczna. Cóż, to Polska właśnie. Mogła chociaż nie udawać, że mnie lubi, skoro już pisała na mnie donosy, bo to naprawdę cywilizacja, nasze zasady - czyli właściwie jaka ta cywilizacja jest i jakie są jej zasady? Zasada egoizmu? Zasada prześladowania każdego, kto chociaż trochę odróżnia się od ogółu? Zasada narzucania kobiecie, że ma urodzić chore dziecko, bo tak i już? Zasada narzucania wszystkim, że mają się zrzucać na Kościół nawet, jeśli go nie popierają? To są te zasady tzw. "naszej" cywilizacji? Trochę smutne te "ich" zasady. Piszę "ich", bo na pewno nie są one moje.
Ostatnio rozważamy "społeczeństwo obywatelskie". No więc i kilka słów ode mnie Ostatnio rozważamy "społeczeństwo obywatelskie". No więc i kilka słów ode mnie By nie odwoływać się do analiz socjologicznych, przywołam przykłady z "własnego podwórka". 3 lata temu kupiłem mały dom w okolicach W-wy, w miejscowości o "statusie" wsi (ma sołtysa). Ulica, przy której mieszkam

Twój post/komentarz został usunięty z następujących powodów:§ 4. Nie dubluj tematówPrzed zamieszczeniem newsa sprawdź, czy ktoś już tego nie zrobił. Staraj się nie wrzucać więcej niż 4-5 postów dziennie, szczególnie jeśli jesteś nowym użytkownikiem. Duplikaty będą uważasz, że został on niesłusznie usunięty, skontakuj się z moderatorami, a w treści dodaj link do usuniętej rzeczy.

RT @MarioRebeliant: Marszałek Piłsudski - "Naród wspaniały tylko ludzie kurwy" Prawie 100 lat temu a jakby dzisiaj.. #KACZYSTAN w soczewce 23 Dec 2022 20:16:48

Czy naród wspaniały mam dylemat, ale, że ludzie kurwy, tego jestem absolutnie pewna. Ubolewam, że nie jestem psem, pchłą, pyłkiem… Niestety chlorofil nie wypełnia mojego jestestwa, a przewrotny los zmusza do ludzkiego życia. Każe być istotą, która jako jedyne istnienie, potrafi manipulować, udawać, kalkulować, ściemniać, mataczyć, kłamać, zwodzić, grabić, zło czynić, krzywdzić, knuć, katować, korumpować… ect… I nie, że włada jedną z tych umiejętności. Dla sobie wytłumaczalnych korzyści sięgnie po wszystkie sobie znane pomoce zła. Polski naród uważa się za wspaniały, wyjątkowy, wybitny i wybrany. Panuje w nim jednak chaos i niezgoda, bo każdy z jego członków postrzega się za lepszego, mądrzejszego, sprytniejszego i chce przewodzić pozostałym. Czasem dana jednostka faktycznie jest wybitna i warto słuchać jej słów. Niestety w większości władać innymi chcą najgorsze kreatury, właściwie takie „pozagatunkowe” monstra, bo to już ani ludzie, ani zwierzęta… Egzystując w społeczności trzeba, mieć się na baczności. Ważyć słowa, nikomu nie ufać, ostrożnie dobierać sobie zarówno przyjaciół jak i domowników. Żyjąc w tym dziwnym stadzie, zawsze należy być bystrookim, przenikliwym, skoncentrowanym. Nie dać się podejść, czy omamić wymyślnymi „cukierkami” i nie zapominać, że zagrożenie, czy atak, może nadejść z najbardziej nieoczekiwanej strony. Klęska tym, którzy uśpią czujność, podejściem na litość i „dobre serce”. Kłopoty czekają na tych, którzy pozwolą sobie na naiwność i szczerość. Za ludzkie odruchy można zginąć – i to dosłownie. W najlepszym wypadku stracić kręgosłup moralny, własna dumę, czy honor najbliższych… a tego nie „zmaże”, ani nie cofnie NIC… Traktowałam ludzi z szacunkiem, kiedyś, Po którymś razie jego braku dla mojej osoby pojęłam zasady gry. Okazując zaufanie – stawałam się łatwym celem do manipulacji i oszustw. Mimo oddania przyjaciołom – kiedy ja potrzebowałam pomocy – większość była „poza zasięgiem”. Broniąc słyszanych racji, stawałam się jedynie celem do kpin i obelg, aż mi się to całkiem znudziło… Marszałek Piłsudski nie tylko z kurwami miał rację. Jak aktualne będą w „innym świecie” Jego słowa, chyba sam się tego nie spodziewał: „Polska, sami Polacy to twierdzili, nierządem stoi. Polska to jest prywata, Polska to jest zła wola. Polska to jest anarchia. I jeśliśmy po upadku mieli sympatię dla siebie, to nigdy nie mieliśmy szacunku dla siebie. Nie zaufanie, a niepewność wzbudzaliśmy i stąd chęć narzucania nam opiekunów, wyznaczonych dla narodu anarchii, niemocy, swawoli, dla narodu, który się do upadku doprowadził prywatą, nieznoszącą żadnej władzy.” [Opis: 3 lipca 1923. Źródło: Przemówienie w Sali Malinowej hotelu Bristol, w: Wielkie mowy historii, t. 2, wyd. Polityka Spółdzielnia Pracy, Warszawa 2006.] Dziś jest 5 lipca 2014 roku. Nierządem stoi moralność. Rozpuszczają się najtwardsze zasady. Pękają jak kolorowe bańki mydlane najwięksi twardziele. Rabują wyznawcy krzyża. Kradną przywódcy. Sądy przestały być sprawiedliwe. Media prawdziwe. Małżonkowie wierni, a kościół nie jest już utorzsamiany z wiarą. Przyjaciele bez żadnych emocji okadają przyjaciół. Sąsiedzi się nienawidzą. Dzieci knują między sobą najgorsze intrygi, doprowadzajac się do samobójstw… Oszustwa stały się normą. Zaufanie ma już inne znaczenie terminologiczne. Jak moralność i godność. Kurestwo przestało być złe… jest przecież wszędzie… Teraz, mając w pamięci zdanie genialnego polityka, inaczej traktuję rzeczywistość. Nie zawsze mi to wychodzi, ale bardzo się staram. Słysząc jak ktoś mi mówi „ale tak szczerze między nami” wiem, że łże. Jak padają słowa jak to „jego” oszukali i wszyscy są przeciwko – natychmiast włącza mi się alarm „uciekaj, bo będziesz kolejną ofiarą!” O prawdzie najczęściej rozmawiają kłamcy. O uczciwości – oszuści. O religii ci, którzy nie przestrzegają Dekalogu. Gdy padają słowa dotyczące wierności, przeważnie ilość kochanków jest systamatyczną zmienną. Histeryczne epatowanie uczuciami jest tylko przykrywką do zaplanowanej na zimno gry. Jak w tym żyć? Ciężko, bo coraz bardziej staję się obojętna… Człowiek raniony, zawodzony, oszukany, okradziony… gorzknieje. Czasem szybciej, czasem wolniej, ale wreszcie pozbywa się nieprzydatnych różowych okularów i jeśli nie staje się taki jak świat, to przestaje czuć. Przestaje reagować na prośby. Odwraca głowę od łez nie wierząc, że są prawdziwe. Zaciska pięści, ale nie reaguje, kiedy ktoś woła o pomoc, a przede wszystkim boi się zaufać obawiając się podstępu. Zamyka się na normalność. Boi serdeczności stroni od bliskości… Staje się zdziczałym frustratem… Wiele razy przyszło mi w różnych emocjonalnych sytuacjach powiedzieć „ludzie to kurwy”. Po 25 latach krytyki, niezrozumienia, oskarżeń o używanie wulgaryzmów i prostactwo z podniesioną głową powtórzę za Marszałkiem, chowając się w muszli, jaką stworzyłam, żeby chronić się przed rzeczywistością: „Naród wspaniały, ale ludzie kurwy”

Ziemia polska mi dała, mamy piękny kraj. Tylko ludzie, którzy w nim żyją. Jak to jest, takie coś było. To jest brzydkie, ale to jest to – stwierdziła Krefft. – Naród wspaniały, tylko ludzie ku*wy – dopowiedział prowadzący rozmowę Grzegorz Betlej. – To jest to! – podsumowała wokalistka. Krefft dzieli się problemami
Naród wspaniały, tylko ludzie chuje. Józef Piłsudski (średnia ocena: 3,50) Loading... ‹ Poprzedni Nie jestem zazdrosny, bo też nie mam czego Następny › Życie to coś co nas zaskakuje kiedy mamy Napisz pierwszy komentarz Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Treść * Podpis * Adres email * Zapamiętaj moje dane w tej przeglądarce podczas pisania kolejnych komentarzy. @EwaZamojska O @pisorgpl można powiedzieć, przytaczając cytat Marszałka Piłsudskiego „Naród wspaniały, tylko ludzie kurwy”(Fragment przemówienia na zjeździe legionistów w Kaliszu 7 sierpnia 1927). 06 Feb 2022 Dzisiejszy dzień jest idealny do pewnych rozważań na tematy życia doczesnego, a wieczności. Ja w wieczność wierzę, ale nie patrzę się na nią w formie takiej jak widzi przykładowo ogół Kościoła Katolickiego, chociaż wychowałem się w nim. Mam swoją wiarę i uważam, że "nie ważne w co wierzysz - Koran, Torę, Biblię... bądź dobrym człowiekiem, a wszystko co złe zniknie". No to czym jest pojęcie dobrego człowieka? Czym jest przeżycie właściwie swego czasu na Ziemii? Pytanie trudne, ale odpowiedź dla mnie jest to dość prosta, chociaż wielu stwierdzi, że lakoniczna: Żyj według swoich zasad, niekoniecznie wchodząc na czyjeś poletko, chyba, że ta osoba weszła na Twoje. Jedno odstępstwo od tej zasady - mierz siły na zamiary i sprawdzaj czy wróg "nie spali" Twoich mostów i "nie zadepcze dróg" w Twoim życiu. Dość proste podejście, prawda? Ten post też napisałem z innego względu - kiedy mam wolną chwilę staram się pomóc ludziom, szczególnie tym "małym", poprzez różnego rodzaju akcje i później wszędzie "spamuje" nimi. Przykładowo: Dlaczego o tym piszę? Nie po to by się pochwalić, ale dlatego, że dużo ludzi ogląda mój blog i może włączą się w akcję. A po drugie i tu będę brutalnie szczery - Piłsudski miał rację, bo niektórzy ludzie to kurwy straszne. Staram się unikać tutaj wulgaryzmów, ale jak określić ludzi z jednego dużego serwisu, którzy po wrzuceniu linku do akcji wypisują "bóg tak chciał" albo "nie życzę Tobie byś dał dziecku na imię Alan"? Ja rozumiem co to jest czarny humor, co to jest sarkazm, ironia, ale w tym miejscu to jest naprawdę nie na miejscu. Dla mnie to świadczy o kompletnym nietakcie, a nawet powiem skrajnie... o skrajnym zidioceniu, bo żadna mądra osoba nie napiszę takich zdań, a na pewno nie w takiej formie. Myślę, że dziś jest wyjątkowy dzień, ale pozostańmy wszyscy wyjątkowi też w powszednie dni. Jeśli zaś ktoś chce być jak wskazane wyżej postacie z cytatów - proszę bardzo, ma każdy do tego prawo. Tylko niech mają świadomość, że dla mnie są śmieciami społeczeństwa i nie zasługują na nic więcej jak tylko pogardę... Dlaczego tak piszę? Bo tym są własne zasady...
RT @DawidWildstein: Trawestując słowa Marszałka, "Naród wspaniały, tylko ludzie.. też". 2022 pokazał, że to my powinniśmy uczyć Zachód, nie on nas. Uczyć jak nie klęczeć przed Putinem. Uczyć solidarności i jak wspierać. Uczyć geopolityki i tego jak naprawdę wygląda świat. Tyle. Szczęśliwego 2023! 01 Jan 2023 18:46:49
Wulgaryzmy w polskiej polityce to kawał historii. Sam Piłsudski powiedział: "Naród wspaniały, tylko ludzie ku...y". Politycy niejednokrotnie nie przebierają w słowach. Skandale związane z wulgaryzmami padającymi z ust rządzących wracają jak wystarcza, że ktoś ma pecha, a jego niewybredną wypowiedź zarejestrują mikrofony lub kamery. Ostatnio na afisz trafił przewodniczący sejmowej Komisji Infrastruktury. Podczas głosowania na temat przyjęcia sprawozdania z Rady Języka Polskiego Zbigniew Rynasiewicz z PO bezskutecznie nawoływał kolegów do zabrania głosu. W końcu puściły mu nerwy: - Ten Borowiak, kut...s, podniesie łapę czy mu przyp...lić?! - wypalił pan przewodniczący, zasłaniając dłonią swój mikrofon. Tyle że to wcale nie pomogło, bo nagranie błyskawicznie wyciekło do mediów i internetu. Kląć jak polski mąż stanuWulgaryzmy w polskiej polityce to dzisiaj kawał historii. Już za czasów II Rzeczypospolitej sam marszałek Józef Piłsudski powiedział o Polakach: "Naród wspaniały, tylko ludzie ku...y". Ale żeby znaleźć podobne kwiatki, nie trzeba się cofać aż sto lat wstecz. Wystarczy wrócić do lat 90. Wówczas prowadzący obrady Sejmu Józef Zych z PSL w niewybrednych słowach zwrócił się do jednego z parlamentarzystów, który akurat podawał mu jakieś dokumenty: - Co ty mi tu, ku...a, dajesz? - spytał przy włączonym pośle, który podawał papiery, już dawno zapomniano. Tymczasem wypowiedź marszałka przeszła do historii. Co ciekawe, Zych wcale nie stracił zwolenników. Stało się zupełnie odwrotnie. - Nie dam głowy, że poparcie wzrosło ze względu na tę nieszczęśliwą wypowiedź. Natomiast faktem są badania opinii publicznej, które wtedy przeprowadziliśmy - wspomina w rozmowie z "Polską" poseł Stanisław Żelichowski z PSL. - Wcześniej marszałek miał 48, może 50 proc. zaufania. Po tym incydencie jego notowania wzrosły niemal do 60 proc. - od tego, jaka była rzeczywista przyczyna wzrostu zaufania dla marszałka Zycha, wulgaryzmy w większości przypadków wpływają negatywnie na wizerunek polityków rzucających mięsem. Powodują też, że stają się oni obiektem drwin, zwłaszcza w mediach. Ale są i tacy, którzy z przekleństw tworzą swój znak firmowy. Do tego grona można zaliczyć byłego opozycjonistę Władysława Frasyniuka. W wakacje 2010 r. bardzo zdenerwowało go przemówienie Jarosława Kaczyńskiego, który występował na XXIV Krajowym Zjeździe Delegatów NSZZ "Solidarność". Wypowiedzi prezesa PiS miały być tak nierealne, że Frasyniuk podsumował je na antenie TVN 24 w mocnych słowach: - Jarek, pier...sz, nie było cię tam! O ile wypowiedź opozycjonisty można uznać za przejaw nieukrywanej szczerości, o tyle w polskiej polityce można znaleźć i takich, którzy przeklinają z pełną premedytacją. Do tego grona z pewnością zalicza się Janusz Palikot, doskonale znany ze swoich kontrowersyjnych, a może nawet populistycznych wypowiedzi, takich jak: "Je...ć PZPN!" czy "Zobaczcie znów, jakie po prostu ku...wo w polskim prawie".- Nikt nie traktuje Palikota poważnie, niezależnie od tego, co mówi - uważa Żelichowski. - Chyba już zawsze pozostanie facetem od sztucznego penisa i świńskiego ryja - czy owak wypowiedzi, które wyciekają do mediów, to z pewnością mały fragment barwnych sformułowań polityków. Najwięcej dzieje się za zamkniętymi drzwiami. Najlepszym przykładem jest tu znany działacz SLD Józef Oleksy. Polityk został nagrany podczas swojej rozmowy z biznesmenem Aleksandrem Gudzowatym. Wypowiedź była naprawdę ostra: - Ja bardzo dużo czytam, odświeżam umysł i teraz będę, ku...a, jak brzytwa! - zadeklarował były premier. - Oluś [Aleksander Kwaśniewski - przyp. red.] zawsze był krętaczem, i to małym krętaczem. Za co się brał, zawsze sp...ł. I to zjednoczenie lewicy też sp...ł - słychać w dalszej części strzał w kolanoZdaniem speców od marketingu politycznego wydźwięk wulgaryzmu zależy przede wszystkim od elektoratu. Dlatego przeklinać bardziej wypada ludowcom niż na przykład politykom PO celującym w kierunku W pewnych grupach elektoratu taki sposób wyrażenia silnych emocji jest bardziej aprobowany i może się podobać - uważa dr Norbert Maliszewski, specjalista ds. marketingu politycznego z UW. - Nie popadajmy jednak w stereotypy. Bardzo łatwo jest przekraczać granicę dobrego smaku. Tego, czy wypada pewnych słów używać - politycy są przecież tylko ludźmi, nie zawsze potrafią lub chcą trzymać język na wodzy. Zwłaszcza kiedy zbliżają się wybory. - Ci, którzy siedzą w pierwszych rzędach, są bardziej widoczni niż ci, co w ostatnich. Jeżeli zbliża się koniec kadencji, niektórzy chcą błysnąć i wykazać się w nietuzinkowy sposób - mówi Żelichowski. - Tylko, w moim przekonaniu, nie jest to dobra metoda na zaistnienie. Lepiej przysiąść, poczytać dokumenty. Jeżeli ktoś będzie występował dobrze przygotowany merytorycznie, może liczyć na większą sławę - uważa poseł ma rację? Lepiej przyciągać uwagę słowem czy przygotowaniem merytorycznym? Zdania są podzielone. O tym, co jest najważniejsze, z pewnością zadecydują wyborcy przy urnach. .
  • b3z2kkq387.pages.dev/406
  • b3z2kkq387.pages.dev/372
  • b3z2kkq387.pages.dev/824
  • b3z2kkq387.pages.dev/75
  • b3z2kkq387.pages.dev/794
  • b3z2kkq387.pages.dev/249
  • b3z2kkq387.pages.dev/536
  • b3z2kkq387.pages.dev/945
  • b3z2kkq387.pages.dev/827
  • b3z2kkq387.pages.dev/862
  • b3z2kkq387.pages.dev/38
  • b3z2kkq387.pages.dev/525
  • b3z2kkq387.pages.dev/191
  • b3z2kkq387.pages.dev/781
  • b3z2kkq387.pages.dev/505
  • naród wspaniały tylko ludzie koszulka