Jak mam dalej y, kiedy Ciebie nie ma - Tekściory.pl – sprawdź tekst, tłumaczenie twojej ulubionej piosenki, obejrzyj teledysk.
Szczęśliwe życie to życie świadome. Być może nie zdajemy sobie z tego sprawy, ale motywacja do działania bierze się ze świadomości tego, co chcę, co mogę, co potrafię. Psychologowie i psychoterapeuci podkreślają, że świadomość siebie to umiejętność wsłuchania się w swoje wnętrze. Co więcej, często snujemy przytłaczające wizje naszej przyszłości, przekonując nas samych a także pozostałe osoby z naszego otoczenia, że jak tak dalej pójdzie, to umrzemy w zapomnieniu i samotności. Wpadłeś kiedyś na pomysł, iż na pewno nie umrzesz w samotności, ponieważ masz gwarancję tego, że osobą, która będzie z tobą przez całe życie – będziesz Ty sam?! Ścieżka do samego siebie Jesteśmy istotami zapominalskimi. Większość z nas, w swoim codziennym życiu, myśli o wszystkich innych, tylko nie o sobie. Doskonałą ścieżką do samego siebie, do tzw. samo odkrycia, jest postawienie na zdrowy egoizm. Z egoizmem jest jak ze stresem – dzieli się on na ten pozytywny i negatywny. Pozytywny egoizm to ten, kiedy angażując się w pomoc innym ludziom, nie zapominam o sobie. Nie stawiam wszystkiego na jedną kartę, czyli działam na rzecz drugiego człowieka, ale kiedy wiem, że nie jestem mu w stanie pomóc bez poważnego uszczerbku dla siebie, odpuszczam. Z kolei negatywny egoizm to ten, kiedy nic poza nami się dla nas nie liczy, kiedy wszystko układamy sobie tak, by tylko nam było dobrze, bez oglądania się na innych. Więc po pierwsze, nie zapominajmy o sobie. Będziemy z samymi sobą do końca naszego życia. To drugie ja, to nasza dusza. Nie zamykajmy się na potrzeby innych ludzi. Nie pozwólmy jednak wejść sobie na głowę, by dobro innej osoby, kimkolwiek ona dla nas jest, przysłoniło nam nas samych. W życiu potrzebujemy balansu, równowagi. Statek, który płynie po wodzie jest właściwie zbalansowany. Nasze życie jest właśnie jak taki rejs – gdy coś nas przeciąża przechylamy się na prawą lub lewą burtę. Wówczas grozi nam zatonięcie, więc musimy pozbyć się tego, co nas obciąża, byśmy ze swoim życiem, mogli płynąć dalej do portu przeznaczenia, który sami sobie ustalamy. Przegląd własnych myśli Było o statkach, teraz będzie o samolotach. Myśli są bowiem jak samoloty, które przelatują nam przez głowę nieustannie. Mózg człowieka jest swoistą fabryką, która produkuje, przetwarza i zarządza swoim produktem – czyli myślami. Drugą ścieżką do samego siebie, po wprowadzeniu do swojego życia zasad zdrowego egoizmu, jest przegląd własnych myśli. Z nich biorą się cele, marzenia, działanie. Jest pewna różnica między celem a marzeniem, ponieważ cel rodzi się w głowie, by ostatecznie zaistnieć w rzeczywistości, zaś marzenie, rodzi się w tym samym miejscu, czyli w naszej głowie ale tam zostaje, trwa i nie powstaje z niego nic namacalnego, widzialnego. Nasz mózg rejestruje wszystko na poziomie nieświadomym. Odbieramy bodźce w postaci obrazów, dźwięków, zapachów, dotyku. Nasz mózg je rejestruje ale nie wszystko, z poziomu nieświadomości, dopuszcza do naszej świadomości. Wielu bodźców, które odbieramy, nie zauważamy. Tak samo jest z myślami. Człowiek myśli nieustannie i zapewne powodem szczęścia dla wielu z nas jest fakt, że nikt, żaden sąd, za nasze myśli, nie może skazać nas na pobyt w więzieniu, bo prawdopodobnie znaleźli byśmy się tam, prędzej czy później, wszyscy. Różnica między człowiekiem świadomym a nieświadomym polega na tym, że świadomy osobnik, jak pomyśli o napadzie na bank, nie biegnie do najbliższego oddziału w kominiarce, z wyposażeniem w broń palną lub inne niebezpieczne narzędzie. Świadomość jest umiejętnością racjonalnej oceny sytuacji, która w przypadku jej braku, po prostu nie działa. Przegląd własnych myśli to przyjrzenie się myślom nawracającym, czyli takim, które przylatują, lądują, odlatują a następnie wracają. Samoloty są tutaj całkiem dobrym obrazem, który może nam pomóc zrozumieć sens. Każda myśl wywołuje emocjonalną reakcję, która jest krótkotrwała lub trwa nieco dłużej. Przyjrzyjmy się myślom, które do nas wracają i które za każdym razem wywołują te same emocje, te same reakcje. Zapiszmy je sobie. Szeroko pojęte pisanie, ma wiele zalet i jest bardzo pomocne w porządkowaniu tego, kim jesteśmy w środku. Jeżeli nie wiemy o co nam w tym życiu chodzi, być może odpowiedź znajdziemy w powracających myślach, które nazwiemy, oswoimy, poddamy analizie, by na końcu zdecydować co z nimi zrobić, czy dać się im poprowadzić. Znaczenie snów To nie jest tak, że nic nigdy nam się nie śni. Nie jest też tak, że interpretowanie snów to tylko astrologia, senniki, magia. Interpretacja snów występuje przede wszystkim w nauce, jaką jest psychologia. Hipokrates, ojciec medycyny, kiedy jako jedyny skutecznie rozwiązał problemy zdrowotne króla Perdykasa, stosując premierowo znaną nam do dziś technikę psychoterapii, odwołał się także do jego snów. Potem, można powiedzieć, wiele wieków później, pałeczkę przejął Zygmunt Freud. Choć jego teorie nadal bywają uznawane za szaleńcze, psychoterapia z Freuda nigdy nie zrezygnowała. Sen zawsze występuje – nie zawsze jednak na poziomie świadomości. Ktoś, kto twierdzi, że nigdy o niczym nie śni, treści swoich marzeń sennych, zwyczajnie nie pamięta. Zasypia, śni, po czym z chwilą otwarcia oczu, czyli przebudzenia się i powrotu do rzeczywistości, mówiąc informatycznie, wszystkie dane z automatu zostają wykasowane. Całkiem sensownym wnioskiem jest więc założenie, że nic mi się nie śniło. W snach spotykamy zmarłych, przeżywamy historie, których nie powstydziłby się sam Stephen King. Sny łączą nas z innym światem, ale są przede wszystkim reakcją naszego mózgu na przeżycia, emocje i myśli minionego dnia. Są odpowiedzią na nasze stany emocjonalne. Sen odzwierciedla także nasze potrzeby fizjologiczne, biologiczne jak chociażby potrzeby seksualne, które wciąż spychane są w przestrzeń tabu. Trzecią drogą do samego siebie jest właśnie psychologiczna interpretacja snów. Niektóre treści marzeń sennych pamiętamy latami, niekiedy do końca naszego życia. Sny też bywają, podobnie jak myśli, powtarzalne. Jeżeli się powtarzają, niekiedy noc po nocy, warto je zapisać i spróbować odpowiedzieć sobie na pytanie, co one mogą oznaczać, jaką wskazówkę mogę od nich otrzymać. Można to robić samemu, można skorzystać z pomocy specjalisty, ale niech nie będzie to żaden jasnowidz, żadna wróżka, tylko psycholog z właściwym temu zawodowi, dyplomem. Wewnętrzne dziecko Człowiek dorosły w swoim życiu, nie jest w stanie wyzbyć się pierwiastka dziecka. Psychologia mówi, iż każdy z nas ma w sobie wewnętrzne dziecko, które, według Katarzyny Miller, nagminnie trzymamy w… klatce. Inna teoria głosi, że mężczyźni nigdy nie przestają być dziećmi, przez co kobiety mają z nimi same problemy. Z nimi i przez nich. Pedagogika Marii Montessori odnosi się z kolei do stwierdzenia, że jakie dziecko (jak ukształtowane) taki późniejszy dorosły. Ten wyjątkowy system kształcenia pokazuje, że co zaniedbamy u dziecka, w kwestii rozwoju, stymulacji to stracimy u dorosłego. Pedagogika Montessori to całkiem odrębny, równie ciekawy temat. Czwarta droga do poznania samego siebie to dopuszczenie do głosu naszego wewnętrznego dziecka. To wypuszczenie go z klatki. Wreszcie, to zbudowanie z nim relacji, zaopiekowanie się nim, przeproszenie go, podtrzymywanie dialogu z nim. Wydaje się absurdalne ale nie poznamy nigdy siebie, nie w pełni, jeżeli zapomnimy o dziecku, które w nas jest. Nie oceniać Każdy z nas jest sędzią i nie mam tu na myśli posady orzecznika w takim czy innym sądzie. Sądzimy nas samych, naszych bliskich, polityków, księży, ludzi LGBT – kogo tylko się da. Uważamy przy tym, że nasze sądy są słuszne a także sprawiedliwe. Nie poznamy siebie, jeżeli będziemy nieustannie nas samych poddawać różnym sądom, ocenom. Piąta droga do poznania samego siebie to nie ocenianie naszej przeszłości. Wyciągnij wnioski, lecz nie oceniaj tego, co zrobiłeś lub czego nie zrobiłeś w przeciągu ostatnich 5,10,20 lat. Było, minęło, nie ma – skończyło się i prawdopodobnie nie wróci a jeżeli wróci to już wiesz czego nie robić, co robić, bo historia czasami lubi się powtarzać. W życiu niekiedy, niektóre kwestie rozwiązują się same, ale to nie jest żadna reguła. Nie oceniaj też innych. Jeżeli poznasz siebie, poznasz też drugiego człowieka. Nie trzeba być psychologiem, by zauważyć, że większość ludzi, w obliczu różnych sytuacji zachowuje się podobnie. Im mniej będziesz oceniał a najlepiej nie robił tego w ogóle, tym lepiej zrozumiesz siebie i mechanizmy działania innych ludzi. Zasady świadomego życia Życie świadome to życie pozytywne. Oto lista 6 zasad pozytywnego życia, czyli jak to szczęśliwe, świadome i pozytywne życie kreować: Pogódź się z przeszłością – to najważniejsza zasada. Przeszłość jest tym, co już było. Teraz jest inaczej. Teraz możesz działać, robić wszystko, by Twoje dziś było lepsze. Pamiętaj, każdy dzień jest nową szansą! To, co myślą o Tobie inni, nie jest Twoim zmartwieniem – bądź sobą, nie udawaj nikogo, nie staraj się za wszelką cenę przystosować do otoczenia. Nie rezygnuj z tego, jaki jesteś, kim jesteś, bo udając kogoś innego, nigdy nie będzie wystarczająco dobrze. Jak będziesz sobą, zawsze znajdzie się ktoś, kto stanie obok Ciebie, gdy inni będą przeciwko Tobie. Czas goi rany – z tą zasadą, z tym stwierdzeniem, nie każdy się zgadza. Prędzej czy później Twoje rany zabliźnią się, jeżeli im na to pozwolisz. Jeżeli cały czas będziesz je rozdrapywał, one będą się pogłębiać. Daj sobie czas. Dokładnie tyle, ile potrzebujesz. Każdy z nas jest inny. My wszyscy potrzebujemy czasu. 4. Nie porównuj swojego życia do życia innych – ja jestem ja, Ty jesteś Ty, inni to nie my, to nie ja ani to nie Ty! Każdy z nas ma swoją wartość. Każdy z nas coś innego potrafi, coś innego kocha, coś innego jest dla niego ważne. Czasu i energii, którą tracimy na porównywanie naszego życia do życia innych, nie odzyskamy nigdy. Zmarnujemy je i tyle. Prędzej czy później przekonasz się, że Twoje życie ma niepowtarzalną, znaczącą wartość dokładnie w tym jakie jest. Może Cię to zaskoczyć ale na pewno – ucieszy. 5. Nie rozmyślaj zbyt długo, odpowiedzi same się pojawią – jak nie porównujemy naszego życia do życia innych, to rozmyślamy, zawsze za długo, nad tym, co nam nie wyszło i tak dalej, i tak dalej. Wsłuchaj się w siebie, odpuść rozmyślanie. Odpowiedzi niekiedy potrafią przyjść w jednej chwili. Dokładnie w tej, w której nie rozmyślasz od wielu godzin. To kolejna strata czasu i energii. Nie warto. 6. Uśmiechaj się. Nie jesteś w stanie naprawić wszystkich problemów – doceń to, co masz, bo inni też by chcieli mieć a nie mają. Może nie mamy takiej mocy, jakiej byśmy oczekiwali. Jednak uśmiech w kierunku tego, czego nie jesteśmy w stanie zmienić, potrafi zdziałać cuda. Trzeba tylko wziąć i się uśmiechnąć, robiąc to częściej niż tylko raz w roku, miesiącu czy tygodniu. Pamiętaj, że życie bywa przewrotne i jeżeli nie docenisz tego, co masz, ono jest Ci w stanie zabrać o wiele więcej. Uśmiech jest wdzięcznością a jak pisze Anna H. Niemczynow w jednej ze swoich powieści o tym właśnie tytule – Życie Cię kocha! Autor: Michał Szewczyk – od 2016 roku związany z serwisem Giełda Tekstów. Copywriter piszący artykuły z zakresu psychologii, prawa, finansów oraz każdego innego tematu, który go zainspiruje. Lubi słuchać podcastów zarówno psychologicznych jak i kryminalnych, przedstawiających autentyczne zbrodnie lub niewyjaśnione zaginięcia. Pisanie stanowi nieodłączny element jego codzienności Sprawdź też: Rozwój, czyli mogę osiągnąć wiele lecz dlaczego nie wszystko? „Świadome życie wymaga bycia szczerym; wymaga uczciwego i otwartego słuchania i odpowiadania innym; wymaga bycia obecnym w chwili bieżącej”. – Sidney Poitier
Zyje dalej tak - Tekściory.pl – sprawdź tekst, tłumaczenie twojej ulubionej piosenki, obejrzyj teledysk.
Najlepsza odpowiedź blocked odpowiedział(a) o 09:47: Idź za tym wątpię abyś miał/a takie problemy,że nie chce Ci się żyć Odpowiedzi blocked odpowiedział(a) o 01:01 Jak nie moge, to na druga noge i dalej moge napisz na gg38877400 jestem na niewidoku blocked odpowiedział(a) o 01:03 Jakiś konkretny powód do tego Masz? [mm] odpowiedział(a) o 01:07 blocked odpowiedział(a) o 01:15 Cóż tu dużo pisać, masz 3 opcje:1. Zabić Pójść do Wyimaginuj sobie jeszcze jeden, tylko chwilowy, sposób - n*j*b się. Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub
I jak mówi, czuje się w niej inaczej niż w każdej poprzedniej. Bo inne spojrzenie na siebie zmienia naprawdę wiele. „Inaczej już się zachowuję w pracy, czuję swoją wartość, a to się przekłada na bardziej partnerskie kontakty z szefem” – wyjaśnia. Zmieniło się też to, jak podchodzi do relacji, zwłaszcza tych damsko-męskich.
Jest w życiu każdego człowieka taki czas, który przypominamy sobie o zmarłych… Mimo, że jest to jedyny dzień w kalendarzu, to i tak w sercu, gdzieś w pamięci istnieje jedność pozaświatowa. Nosimy historię, odtwarzamy ją nadając jej moc i siłę ciągłego istnienia. Na czym polega czas żałoby? Żałoba to czas w którym następuje wyciszenie, akceptacja i chęć odszukania wewnętrznej harmonii między duszą a ciałem. Mimo, że wciąż wiele osób tłumaczy ją w sposób przyziemny, to i tak stanowi ona drogę do zrozumienia i pogodzenia się ze startą. Żałoba to na pewno nie ciągłe uzewnętrznianie wewnętrznego bólu i cierpienia… To nie ciemne ubrania, brak uśmiechu na twarzy, zamykanie się na świat, nadając sobie różnego rodzaju ograniczenia, które kiedyś zostały przypisane żałobie. To czas, który pozwoli nam na dokonanie wewnętrznego dialogu, który zjednoczy poczucie straty i miłości. Choć tradycja nawołuje do uzewnętrzniania straty, to warto podejść bardzo indywidualnie do owej kwestii. Każdy czuje i przeżywa ją inaczej. Stratę nosi się w sercu – warto odszukać w sobie radość chwili i pozwolić sobie na akceptację. Zaakceptowanie samego faktu życia po śmierci, to pozwolenie sobie na codzienność bez łez. Żałoba jest pewnego rodzaju formą przyjęcia nowej rzeczywistości. Życie po stracie będzie inne i Ty się zmienisz – odszukaj swój sposób na nowe życie… Jak żyć po stracie bliskiej osoby? Kilka sposobów na powrót do „radości dnia” po odejściu bliskiej osoby: SPOSÓB 1 – „PEŁNE WYPŁAKANIE” Uwolnij swoje emocje – płacz, krzycz… Wyrzuć z siebie ból, żal… Potrzebujesz odreagowania, Twoje ciało i dusza płoną – pozwól im mówić… Jeśli chcą płakać – płacz, aż zabraknie Ci łez. Jeśli chcesz krzyczeć – krzycz, aż zedrzesz sobie struny głosowe. Jeśli pragniesz tupać nogami – wal tak, aż będą boleć Cię stopy… Wyrzuć z siebie wszystko co negatywne… Jeśli potrzebujesz czasu, to daj sobie ten czas. Jednakże pamiętaj o tym, by go ograniczyć – daj sobie np. rok – nigdy nie pozwól, by to, co bolesne w Tobie się rozwijało i trwało dużej. SPOSÓB 2 – AKCEPTACJA Samo zaakceptowanie odejścia bliskiej osoby – śmierci wymaga wiele wysiłku i zrozumienia. Czarne myśli przepełniają codzienność – nie pozwalają na normalne funkcjonowanie. Pojawia się wiele obaw – „co teraz będzie… jak sobie poradzę… czy dam radę…”. Ułożenie samego planu powrotu do codzienności jest blokowana przez żal i ból. Akceptacja tu i teraz pozwoli na uznanie samodzielności i wytrwałości jako iskierki do życia… Pozwól sobie zatem na akceptacje – zaakceptuj prawdę… SPOSÓB 3 – WYCISZENIE Mimo, że każdy inaczej reaguje na ból i cierpienie, to i tak w dużej mierze żałobie towarzyszy płacz, strach, ból… Wszystkie złe emocje warto wyrzucić z siebie – nauczmy własne ciało drogi do spokoju. Wyciszanie emocji nie tylko na początku powinny być priorytetowe, ale również w kolejnych fazach straty… Pozwoli dokonać i przyczyni się do akceptacji. Jeśli stan ducha i ciała jest nie do opanowania warto zasięgnąć porady specjalisty i nie bać się przyjmowania zaleconych środków farmakologicznych. SPOSÓB 4 – TERAPIA Pomimo, że codzienność przepełniona jest bólem warto odszukać pomocną dłoń, która wysłucha – będzie obok, doda wiary i pozwoli zrozumieć. Odszukanie dobrego specjalisty, bądź zapisanie się na grupowe spotkania osób pogrążonych w żałobie pozwoli na dotarciu do punktu w którym sami będziemy mogli podjąć „walkę” z codziennymi trudnościami. Psychoterapia wyzwala i dodaje siły – staje się kompanem w trudnym czasie… Psychoterapia odradza płomyk nadziei, ukazuje światło o którym zapomnieliśmy… SPOSÓB 5 – UPORZĄDKUJ MYŚLI W pierwszej fazie straty jest to naturalne, że myśli są rozbiegane. Nie jesteśmy w stanie myśleć o niczym innym tylko o osobie, która odeszła. Pozwól sobie na to, ale nie zbyt długo. Nie pielęgnuj w sobie żalu i cierpienia, bo będzie on narastał i stanie się Twoim najlepszym przyjacielem. Uporządkuj myśli – pozwól sobie na „rozmowę” z zmarłą osobą, nigdy zaś nie rozpamiętuj. Akceptacja ma Ci w tym pomóc – uszanuj odejście i pozwól mu na życie – na życie w Twoim sercu. Wewnętrzny dialog nie tylko pozwoli odejść złym emocjom, ale również pozwoli na to, by zmarła osoba pozostała w sercu jak najdłużej. SPOSÓB 6 – NIE OSZUKUJ Zmierz się z tragedią twarzą w twarz. Czym szybciej to zrobisz, to tym szybciej nadasz życiu inny bieg… Nie próbuj okłamywać samego/samą siebie, że jest inaczej – „…mój ukochany mąż jest na wyjeździe służbowym… za chwilę wróci…”. Pozwól sobie na prawdę… Czym wcześniej staniesz prawdzie w oczy, to tym szybciej Twoje życie ulegnie poprawie… Powiedz sobie… „zrozumiałem/am nie wróci ”… SPOSÓB 7 – CODZIENNE ODWIEDZINY Jest to połączenie akceptacji, wewnętrznego dialogu z prawdą. Na początku żałoby warto pozwolić sobie na codzienne zapalenie świeczki przy grobie zmarłej osoby. Odwiedzajmy ją, nie obawiajmy się rozmowy – opowiadajmy o swoim cierpieniu… szukajmy w myślach porady od zamarłej osoby – Co ona by powiedziała, co ona by nam poradziła? SPOSÓB 8 – TOWARZYSTWO Nigdy nie strońmy od spotkań towarzyskich. Nie pozwól narzucić sobie zaściankowego podejścia do odmawiania i nadawania sobie ograniczeń, jako jedynego faktycznego stanu żałobnika. Dzięki przebywaniu wśród innych oddalamy się od depresji, która jest jednym z głównych zagrożeń w trakcie żałoby. Umawiajmy się na spotkania, dużo rozmawiajmy… Jeśli potrzebujemy pocieszenia nie bójmy się zadzwonić do przyjaciela… Jeśli zaś potrzebujesz ciszy, pozwól sobie na nią… zaś wszystko z umiarem. Gdy jesteś w ciszy zawsze rozmawiaj ze sobą… Bądź swym przyjacielem. SPOSÓB 9 – KOLORY Pomimo, że w większości krajów kolorem określającym żałobę jest czerń, to warto odejść od utartych schematów. Pozwalanie sobie na różnobarwność nie tylko jest sposobem na lepsze samopoczucie, ale również drogą ku zrozumieniu. Nie obawiajmy się oceny innych – żałoba zawsze jest noszona w sercu, w pamięci… Dodając życiu kolorytu pozwalamy na życie po życiu. Kolory nie zabiorą pamięci – będą jedynie nadawać im wartości… SPOSÓB 10 – WRÓĆ SZYBKO DO CODZIENNOŚCI Szybki powrót do pracy, do codziennych zajęć wyznaczy Ci nowe cele. Masz hobby – pracuj nad nim. Niech każda chwila będzie wypełniona. Planuj dzień… SPOSÓB 11 – REALIZUJ WSPÓLNE PLANY Przypomnij sobie o czym wspólnie marzyliście – co sprawiało Wam radość? Po pierwsze, zakończ to, co zostało rozpoczęte. Remont – dokończ go… Wspólna wycieczka – zrealizuj ją. W ten sposób okażesz zmarłej osobie szacunek, ale również dokonasz pojednania. W swoim sercu wciąż masz tę osobę, ona jest w Tobie, ona wciąż tam żyje – czuwa i widzi… Pokazuj jej świat… SPOSÓB 12 – ROZPOCZNIJ NOWE ŻYCIE Niektóre osoby uciekają od miejsc, które przypominają im zmarłą osobę. Posuwają się nawet do tego, że zmieniają miejsce zamieszkania. Uciekają – pamiętaj, tego typu ucieczka nie da Ci gwarancji powrotu do zdrowia. Zmarła osoba w Ciebie wierzyła… Twoje szczęście było dla niej najważniejsze… Wyobraź sobie jakie rady byś od niej usłyszała… Co, by powiedział/a o Twoim życiu – jak on/a, by je widziała… Jeśli to Ty byś musiała radzić, nawet „z za światów”, to co byś powiedział/a… czego byś sobie życzył/a… Dialog leczu duszę… Choć życie po stracie zawsze jest bolesne, warto podjąć „walkę” ku pełnemu zdrowiu. Życie w szczęściu i radości – przecież zmarła, ukochana osoba, by tego właśnie nam życzyła. Wiadomo, że nigdy niemożna się na to przygotować, ale zawsze warto zawalczyć o siebie i własny spokój ducha. Przechodząc przez najróżniejsze emocje, każdy reaguje inaczej – niektórzy milczą w bezruchu, inni płaczą, krzyczą czy lamentują. Jedni szukają wsparcia, zaś drudzy kryjówki. Jednak każdy z nas musi przejść przez fazy żałoby – szok, przerażenie, smutek, łzy, żal, przez gniew, wyrzuty sumienia oraz rozpacz. Te emocje dotyczą żałoby – nie uniknie się ich, natomiast można je złagodzić. By tego dokonać warto odszukać swój własny sposób na życie po nieodwracalnej śmierci i w końcu móc zakończyć okres cierpienia. Pamiętaj, że odszukanie własnej drogi nigdy nie daje gwarancji, że tęsknota nigdy nie powróci. Ona będzie w ciąż w nas – tylko inaczej przejawiana i odczuwana. Pozwól sobie na szczęśliwe życie w imię miłości po śmierci… Dodaj kilka słów od siebie – wesprzyj osoby, które zmagają się ze stratą… Autorka: Agnieszka » O MNIE ODSZUKAJ RADOŚĆ W KILKU SŁOWACH - CZYTAJ i UCZ SIĘ DZIENNIK MIŁOŚCI WŁASNEJ „DZIENNIK MIŁOŚCI WŁASNEJ” to e-book dla każdego, kto chce zacząć siebie kochać. To propozycja dla wszystkich którzy pragną patrzeć na siebie oczami szacunku, zrozumienia, akceptacji i wdzięczności ❤❤❤ (więcej…) CZYTAJ ELIKSIR PEWNOŚCI SIEBIE ELIKSIR PEWNOŚCI SIEBIE, czyli jak pokonać wewnętrzne i zewnętrzne blokady? Istnieją takie momenty, w których z wielkim cierpieniem na duszy wątpimy w siebie. Nie czujemy się zbyt dobrze we własnej skórze, odczuwamy ucisk w gardle, nogi odmawiają posłuszeństwa, a serce zbyt szybko zaczyna bić. Człowiek sam ze sobą czuje się źle. A wszystko z powodu kulejącej pewności siebie, która daje o sobie znać, w takich momentach, które są dla nas nazbyt obciążające. Dlatego postanowiłam napisać książkę, która dokładnie zobrazuje, jak stać się pewnym siebie człowiekiem. (więcej…) CZYTAJ Źródła braku pewności siebie, czyli skąd u ludzi niskie poczucie wartości? „Źródła braku pewności siebie” to e-book dla każdego, kto chce wziąć pewność siebie w swoje ręce i podjąć decyzję, co dalej powinien z nią zrobić. To nade wszystko źródło schematów głęboko zakorzenionych w podświadomości. To prawda o tym skąd u ludzi niskie poczucie wartości, jak również o tym, co wpływało i wpływa cały czas na naszą pewność siebie. W e-booku: (więcej…) CZYTAJ TOXIC 2, jak poradzić sobie z miłością, która Cię niszczy? Toksyczna więź… Coraz bardziej świadomi, a jednak wciąż tak bardzo nieświadomi… Niestety wciąż zbyt wiele osób tkwi w toksycznych relacjach, całkowicie rujnując swoje zdrowie psychiczne. Nazbyt wiele osób wciąż nieświadomie oddaje swoje życie w ręce wampira emocjonalnego. Traci wszystko – szczęście, radość, poczucie bezpieczeństwa, spokój, swoje prawa, zdrowie i to wszystko w imię zasad, które zostały zbudowane przez toksycznego wampira. Jednak w życiu każdego z nas przychodzi taki moment w których pragniemy tylko jednego – wolności i rozumienia… Czy należysz do tych osób? (więcej…) CZYTAJ TOXIC, jak sobie radzić z osobami, które utrudniają Ci życie? Emocjonalnie wykorzystani… Emocjonalny wampir to szantażysta o wielu twarzach. Gra i wykorzystuje – owija sobie nas wokół palca i nawet nie wiemy kiedy, a już zachowujemy się tak, jak on sobie tego życzy. To nie Twoja wina!!! Emocjonalny szantażysta to cholerny manipulator – wykorzysta wszystko i wszystkich, by zdobyć to, co jest mu w danej chwili potrzebne. W nosie ma uczucia innych – najważniejsze to podbudowanie własnego ego… Najtrudniejszy moment naszego życia to ten, w którym w końcu zdajemy sobie sprawę z faktu, że ta osoba nas krzywdzi. Ciągła krytyka, obgadywanie, niedorzeczne plotki, brak szacunku, obojętność ze strony bliskich… Odczuwasz to u siebie w życiu? (więcej…) CZYTAJ CZARNA KSIĘGA PERSWAZJI Sztuka perswazji to sposób na życie… Choć mylona z manipulacją, to jednak jest bardzo daleka od tego postępowania… Perswazja to sposób przekonywania do własnych racji bez wpływu na zdrowie innej osoby. Pomaga dojść do konsensusu poprzez dyskusję zainteresowanych stron nad zaistniałym problemem – tym samym otwiera drogę do jego rozwiązania. Jest również nieodzownym czynnikiem łagodzącym wszelkie kłótnie, czy spory. Należy pamięć, że perswazja nie polega na zmuszaniu, jak to lubi robić manipulacja. Perswazja nigdy nie jest powiązana z kłamstwem, czy mówieniem nieprawdy. Skupia się przede wszystkim na argumentowaniu danych twierdzeń i postaw w sposób rzeczowy i kompetentny. …ale dość z teorią… Czas zobaczyć, czego nauczy nas CZARNA KSIĘGA PERSWAZJI… Publikacji pomoże przede wszystkim opanować bezcenne techniki życia wśród wielu różnych osobowości… (więcej…) CZYTAJ DEPRESJA NIEWIDZIALNY WRÓG DEPRESJA WCIĄŻ OBECNA… Do tej pory na temat depresji powstało wiele książek, jednak wszystkie „jakieś takieś”… Niby służą pomocą, a wciąż zbyt wiele w nich skomplikowanych terminów… Zbyt mało poradników – zbyt mało prostych przekazów… Dzisiaj chcę Ci przedstawić pozycję, która jest daleka od medycznych nierozumianych słów. Nie znajdziesz tu nic trudnego do zrozumienia. Ta książka jest napisana, by służyć i pomagać – ma zwiększyć świadomość samego chorującego, jak i jego najbliższych, którzy walczą razem z nim. (więcej…) CZYTAJ ZBURZĘ TEN MUR CZAS NA ZMIANY… Czy masz czasem tak, że gdziekolwiek się ruszysz, to napotykasz na mur? Próbujesz coś zmienić, coś osiągnąć, ale nic się nie zmienia? Jest pewien sposób na to… Czas zburzyć ten okropny mur, który przez lata budowany był przez porażki, negatywne myśli, krzywdzące opinie, brak pewności siebie, trudne dzieciństwo, okrutne utarte schematy… Wszystko, czego teraz potrzebujesz, to uświadomienie sobie, jak dotrzeć do własnego szczęścia. Dzięki tej książce odzyskać siebie – zrozumiesz i zaakceptujesz, a przede wszystkim nauczysz się prawdziwie żyć. Trener rozwoju osobistego pomoże Ci zrozumieć, co to znaczy żyć pełnią życia. (więcej…) CZYTAJ WŁADCA SŁOWA Władca słowa… Jak skutecznie i celnie wymierzać słowo, aby osiągnąć władzę nad ludzkimi emocjami? Książka, której opis właśnie czytasz, stawia sobie za cel dać Ci władzę nad ludzkimi emocjami. Będzie tu mowa o tym, jak możesz się nauczyć sięgać poza racjonalne motywy innych ludzi i oddziaływać bezpośrednio na ich instynkty, rozbudzając i rozpalając swymi słowami ich wyobraźnię. Pokażemy Ci, w jaki sposób, sięgając poza racjonalne motywy słuchacza, możesz rozpalać wyobraźnię samymi słowami. Czyli, w skrócie, dowiesz się przede wszystkim… Nauczy się – Jak bezpośrednio wpływać na ludzkie instynkty, emocje i wyobraźnię, sprawiając, że wszelkie Twoje sugestie staną się nieodparcie fascynujące, zniewalające i hipnotyczne? (więcej…) CZYTAJ POTĘGA ŻYCIA – Jak zacząć od nowa, nie zmieniając wszystkiego wokół? Każdy z nas w pewnym momencie swojego życia staje oko w oko z potrzebą zmiany, która często przychodzi niespodziewanie i od której tak naprawdę nie ma odwrotu. Zmiana dotyczy różnych sfer naszego życia, ale w dużej mierze będzie krążyć wokół wewnętrznej potrzeby natychmiastowej odmiany własnego losu… Wewnętrzny głos krzyczy: „muszę coś zmienić, bo inaczej zwariuję”… Zmiana jest nieunikniona, a Ty od dzisiaj stajesz się jej mapą i przewodnikiem… (więcej…) CZYTAJ
Wyniki wyszukiwania: jak Dalej Żyć (54012) Wszystkie (54017) jak dalej żyć Kiedy brak, brak już sił? Gdzie, gdzie jesteś ty? Co mam zrobić, powiedz"
Tekst piosenki: 1. Trudno jest zasnąć w oczach mam łzy wspominam Ciebie i tamte dni Chodzę, chodzę jak cień odkąd nie ma, nie ma Cię Ref: Jak, jak dalej żyć Kiedy brak, brak już sił ooo Gdzie, gdzie jesteś z tym Co mam zrobić, powiedz mi Daj, daj szanse mi niech znowu wrócą te piękne dni ooo Gdzie, gdzie jesteś z tym co mam zrobić Powiedz mi 2. Ze mną bądź, pomóż mi żyć ja oprócz Ciebie, nie mam nic Nie dla mnie słonce Nie dla mnie wiatr Więc proszę bądź aaa Ref: Jak dalej żyć Kiedy brak, brak już sił Gdzie, gdzie jesteś Ty Co mam zrobić nooo powiedz mi Jak, jak dalej żyć Kiedy brak, brak już sił oooo Daj, daj szanse mi niech znowu wrócą te piękne dni
odchodzę więc chcę wolności by móc dalej żyć, by nie zabrakło mi sił - Tekściory.pl – sprawdź tekst, tłumaczenie twojej ulubionej piosenki, obejrzyj teledysk.
Witam! Mam na imię Monika. Moja mama jest chora na stwardnienie zanikowe boczne... Zdiagnozowana została nie tak dawno - trochę ponad 2 mies. temu:(((( To był szok dla mnie i mojej rodziny...((( Tragedia....((( Nigdy w życiu nie czułam się tak, jak w momencie, gdy dowiedziałam się o diagnozie - wyroku...(( Nie mogłam opanować rozpaczy, szoku... weszłam wówczas na tę stronę... czytałam dział "O tych, którzy odeszli..". Szlochałam, czytając wypowiedzi innych: "niech spoczywa w pokoju...niech spoczywa w pokoju...niech spoczywa w pokoju...niech spoczywa w pokoju...". Ciągle jedne i te same słowa się powtarzały... ((( Kołatały wciąż w moim umyśle...(( Myślałam o mamie, co ją czeka, co nas wszystkich - całą moją rodzinę... Przed oczami stanęła mi wizja przyszłości - tragicznej przyszłości...;(( Cierpienie, męczarnia psychiczna, która czeka moją mamę... To nie do zniesienia... Nie wierzę w tę diagnozę!!! Nie wiem, czy podołam temu wszystkiemu...(((Jestem studentką 3 roku... mam ciężkie studia, wymagające ode mnie skupienia, pełnej koncentracji... Ale nie potrafię się skoncentrować..((Jest mi straszliwie ciężko na duszy:(((( Nie ma nawet chwili, minutki, żebym nie myślała o mojej mamie.... Nie potrafię nawet na chwilę zapomnieć, o tym co się dzieje...((Nie potrafię przyjąć do wiadomości tego, że nie ma ratunku:(((Choroba, w przypadku mojej mamy zabójczo:((( szybko działa. Teraz już prawie nie chodzi... nawet przy pomocy balkonika...( Nie utrzyma nic w dłoniach... brak jej sił...(( chudnie...( Widzę w niej już rezygnację, zobojętnienie... nieustanny smutek..(( Początkowo, -gdy nie było wiadomo, co jej jest i leczyła się baardzo długo, przewlekle, była odsyłana od lekarza do lekarza, ale nikt nie potrafił powiedzieć, co jej jest... - wtedy była jeszcze wola walki... Teraz już jej nie ma... ((Przygnebia mnie to, czuje się załamana:'(((Nie wiem, co się ze mną dzieje.. Wiem,że nie powinnam sie załamywać. Muszę przecież jakoś skończyć studia. Ale nie potrafię:((( To mnie przerasta... czuję, że tracę kontakt z rzeczywistością... Czasem idąc ulicami miasta, nie wiem co robię, dokąd zmierzam... zamyślę się nad tym, co się dzieje... i nie wiem co dalej.. idę bez sensu, bez celu... nie wiem dokąd... zastanawiam się, jaki to wszystka ma w ogóle sens... całe to życie???... kiedy dobrych ludzie, którzy sami nie mieli lekkiego życia, spotyka coś takiego... nie wiem, co dalej... boje się, że zwariuję od tego wsztystkiego:((( nie radzę sobie...;(( Nie mogę na to wszystko patrzeć,... moja psychika tego nie wytrzymuje... czasem wstaję i pierwsze o czym myślę - to choroba mamy:((i nie moge nic tego dnia zrobić, na niczym się skupić...;(((te myśli, straszne myśli, ciągle mnie atakują i nie odstępują nawet na krok...((Nie wierzę w to, co się dzieje ((Że to tak niesamowicie szybko działa... (( i nie ma ratunku... nadziei...((Nie mogę patrzeć na to, jak moja mama cierpi...((Nie wiem, co ja mam robić??? Nie wiem...Po prostu nie wiem...((((
Jak żyć w katolickiej, ułożonej, 'idealnej' rodzinie Brak sił :( - Netkobiety.pl Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy
napisał/a: derys7 2012-03-23 20:29 Zaczęło się u mnie na stałe jakiś rok temu. Po powrocie do mojego chłopaka. Zaczęłam być zazdrosna i mam dosłownie obsesję na punkcie kobiety która była z nim kiedy my mieliśmy roczną przerwę. Ja wtedy też kogoś miałam, po czasie dowiedziałam się że wszytsko co mówił mi było kłamstwem i nie wspominam tego dobrze. Za to ta kobieta, była lespza ode mnie we wsyztskm, nie wiem dlaczego moj chłopak do mnie wrócił. Myśli o niej dręczą mnie od kiedy tylko wstanę. Każda sytuacja, nawet kiedy chłopak mnie całuje, kiedy spędzamy razem czas wychodzimy na spacer, kiedy odbiera maila, wszystko kojarzy mi się z nią.. Nie chcę o tym myśleć, staram się odgonić te myśli jak najdalej, ale i tak myślę o niej conajmniej kilkadziesiąt razy dziennie. Zaczynam robić awantury, a przecież chłopak zapewnił mnie, że żebym się już nie denerwowała zerwał z nią nawet kontakt. A w moich myślach jak w jakimś równoległym wymiarze myślę co oni by robili gdyby dalej byli razem, jak ona by się zachowała itd. Te myśli mnie osaczają. Brak mi już sił. Jestem w ogóle horobliwie zazdrosna a chłopak pracuje głwonie z kobietami więc ma z nimi ciągly kontakt mnóstwo koleżanek.. Nie chcę taka być, kiedyś taka nie byłam.. Do tego dochodzi moja córka, 2-letnia która zdaje się woli wszytskich żeby tylko nie siedzieć ze mną. Nie dziwię się... Ostatnio ciągle bym spała. Wielką trudność sprawia mi wstanie z łóżka. Mama patrzy na mnie jak na leniwą... A ja po prostu nie mogę się ruszyć, nie jestem leniwa... Coś mnie trzyma... I te awantury, ciągle je robię, boj się że po raz drugi mój związek się rozpadnie.. Nie chcę tego. Kocham go, ale nie potrafię się powstrzymać, jestem ze wszytskich stron atakowana tymi obsesyjnymi myślami o jego byłej i innych które chciałyby być jego i jestem tym tak zmęczona że wybucham w sprawach błahych... Jestem tym tak zmęczona że ostatnio po prostu brakuje mi sił, by żyć. Wstaję z łóżka bo muszę. Ale powoli zaczynam uważać że takie życie nie ma sensu, zatruwam życie swojemu mężczyźnie, moje dziecko widzi ciągle smutną albo płaczącą godzinami matkę, jestem tylko ciężarem... Boję się, że nie dam rady już i zamknę się w lazience i podetnę sobie żyły. Tak byłoby lepiej, on znalazłby lepszą 'mamę' i byłby szczęśliwszy z kobietą któa nie robiłaby mu wiecznych awantur, z barków moich rodziców spadłby ciężar utrzymywania mnie (tak, mam 23 lata nic nie osiągnęłam, po rozstaniu z facetem zamieszkałam spowrotem z rodzicami).. Coraz częściej i te myśli mnie prześladują. Chociaż nie chcę zostawiać mojej córki to myślę, że dla niej tak byłoby lepiej... Nie wiem czemu tu napisałam. Nie mam komu tego powiedzieć, wszyscy mówią coś w stylu 'przesadzasz, daj spokoj, nie leń się, jesteś paranoiczką, poryczysz i przestaniesz' itd... Kiedy ja kiedyś byłam inna, otwarta na ludzi, podejmująca wyzwania, miałam pełno znajomych. Tych których mam teraz mogę policzyć na palcach jednej ręki.. Co mam robić... Nie chcę już płakać, już chwilami brakuje mi łez... Pomóżcie mi proszę...
Witam wszystkich bardzo serdecznie! Jest to mój pierwszy post w życiu na jakimkolwiek forum o takiej tematyce, zdecydowałem się by tutaj napisać ponieważ sprawa jest niemalże na ostrzu noża, nie wytrzymuje już. Jestem z kobietą 2,5 roku, wszystko "sercowo" układa się między nami bardzo dobrze, pa
9 mieczy to paniczny strach przed życiem. Zdajesz sobie sprawę, że Twoje życie nie wygląda tak jak powinno. Kolejne wydarzenie i kolejne gnębiące cię myśli pokazują ci, że zabłądziłaś na swojej drodze. A najgorsze, że nie wiesz co dalej ze sobą zrobić. Wydaje ci się, że nie ma wyjścia z tej sytuacji. Tak naprawdę boisz się zaczynać coś nowego, walczyć z życiem, nie masz siły żeby się podnieść. Ciągle rozmyślasz co zrobiłaś nie tak, gdzie popełniłaś błąd. Przytłaczają Cię twoje własne myśli. Są ciężkie jak kamienie i smutne jak kiepski melodramat. bezsenne noce: „i nagle świt przywrócił Ci wzrok coś nie jest tak jak miało być w życiu Twym…” W 9 mieczy tak bardzo boisz się żyć, że nie możesz już spać. Sen nie jest ukojeniem, nie wypoczywasz. A noc wcale nie przynosi spokoju. W ciszy i ciemności w twojej głowie przepływa tysiące myśli i uczuć. A wszystkie są pesymistyczne, niczym czarne chmury zasłaniają ci jakąkolwiek nadzieję, że nie widzisz już wyjścia z sytuacji. Coraz bardziej myślisz o swojej sytuacji a niepokój w tobie rośnie wprost niewyobrażalnie. Masz wrażenie, że głowa ci zaraz pęknie. Coraz bardziej się boisz. Panicznie się boisz. Wszystkiego. Nie tylko przyszłości, tego co będzie, ale również tego wszystkiego co dzieje się w tobie. Nie rozumiesz skąd w tobie tyle smutku i strachu. Najchętniej zamknęłabyś oczy, by ich nie czuć, ale nie możesz ich w żaden sposób odgonić. pogubienie w życiu: „zgubiłeś się w tysiącu dróg, zgubiłeś sens najdroższych słów…” Pojawiają się wyrzuty sumienia. Gdybyś wtedy postąpiła inaczej, gdybyś wtedy podjęła inną decyzję – twoje życie wyglądałoby inaczej. Zmarnowałaś swoją szansę, a nie widzisz nadziei na nową. Masz świadomość, że nie dotknęły cię żadne traumatyczne wydarzenia. Nikt nie umarł, nie straciłaś pracy, mąż cię nie zdradził. Ale w twojej głowie cały czas słyszysz: „na pewno stracisz pracę”, „on cię zdradzi, znajdzie sobie lepszą..” i boisz się o dziecko, gdy samo wychodzi, bo świat jest taki niebezpieczny. Po prostu nie umiesz zapanować nas tymi rozmyślaniami, nie umiesz w ogóle przestać myśleć… Boisz się życia… Nie umiesz już udawać, że jest dobrze. Zrzuciłaś maskę twardziela, a pod spodem był tylko strach przed życiem. I nie dbasz już o to, że inni widzą twój lęk. Nie masz siły już dłużej grać, że jesteś silna, nie masz ochoty przywdziewać masek. W 9 mieczy każdy problem rośnie do ogromnych rozmiarów. Pagórek staje się najwyższym szczytem, którego nie możesz pokonać. Inni mówią, ze to pagórek, a ty widzisz tam Mount Everest. Mówią, że wszystko wyolbrzymiasz. W zasadzie przytłaczają cię nawet małe sprawy. To, że musisz robić zakupy, że musisz posprzątać. A wszystko to co nowe cię przeraża. W twoim świecie nie ma miejsce na beztroskę i spokój. Po prostu nie ma i już. Magdalena miała pracę, którą na początku lubiła. Potem przyzwyczaiła się do niej, nie myślała, że kiedyś miała inne marzenia, chciała robić coś zupełnie innego. Przecież mam dobrą, stałą pracę i dobrze zarabiam. To najważniejsze- mówiła samej sobie. Po kilkunastu latach, któregoś dnia nie miała siły wstać z łóżka. Uświadomiła sobie, że obecna praca jej w ogóle nie satysfakcjonuje, że pospychała głęboko swoje marzenia. W głowie miała tysiące myśli. W pracy była obecna tylko ciałem. Wykonywała swoją pracę, ale cały czas myślała: to nie to co chcę robić, zmarnowałam tyle czasu. Czuła się coraz gorzej i gorzej, stała się smutna i nie oczekiwała jutra. Po co miała oczekiwać, skoro jutro będzie równie bezsensowne i smutne… Zaczęła widzieć swoje życie w „czarnych barwach”, nie widziała możliwości wyjścia z tej sytuacji. spiętrzenie problemów Często jedna decyzja poniosła ze sobą fatalne skutki. Spowodowała sytuację z którą nie dałaś sobie rady. Jedna nietrafiona decyzja pociągnęła za sobą następną i następną. I spowodowała, że przestałaś myśleć pozytywnie, oczekiwać, że spotka cię coś dobrego. Twoje życie się skomplikowało. Głównie przez twoje myśli, które powodują, że jesteś bezradna. Do tego stopnia, że nie wiesz co będzie dalej. Masz wrażenie, że cokolwiek czego się chwycisz kończy się porażką. Więc wolisz nie chwytać się za nic. Nie masz siły na działanie. Jesteś totalnie zniechęcona. Życie wydaje się przerażające i takie bezsensowne. Każdy, nawet najmniejszy problem przerasta cię. Masz wrażenie, że jesteś do niczego. Tak słaba i nieudolna, że twoje życie nie ma sensu, w gruncie rzeczy nie ma znaczenia. Po co masz robić cokolwiek skoro wszystko za co się bierzesz kończy się porażką i wcale cię nie cieszy? Czujesz się samotna, myślisz, że nie masz kogo poprosić o pomoc, a nawet nie chcesz prosić. odrzucić czarne myśli: „chmurę myśli za siebie rzuć niepotrzebna ci już niepotrzebna by czuć” Jak odnaleźć w sobie siłę do życia? Czy można odsunąć „czarne myśli”i zacząć żyć od nowa, z „czystą kartą”? Powoli można. W chwili gdy czujesz niepokój i strach przed życiem można sobie powiedzieć: „wszystko zależy ode mnie”. Mogę się bać, ale mogę odgonić „czarne myśli”. To jest tylko problem w mojej głowie,a przejmowanie się nim nic mi nie da. Są techniki oddechowe, medytacyjne, ćwiczenia fizyczne, które pozwalają uspokoić umysł- przyczynę tego, że masz „mętlik” w głowie. W sercu są tylko uczucia. Jeśli jest to ból– należy go przeżyć, wypłakać, pogodzić się z z nim. Wybaczyć sobie i ludziom. Afirmować, że świat i ludzie nie chcą nas skrzywdzić. Wszelkie problemy czynią nas silniejszymi. Każdy ma prawo się pogubić i każdy może odnaleźć drogę powrotną. Ułatwia to życie „tu i teraz”, nie w przeszłości (rozmyślania, wspomnienia) i nie w przyszłości (tworzenie i planowanie historii co będzie gdy..) To co robisz teraz kształtuje twoją przyszłość. Więc jeśli „teraz” się zamartwiasz- to przyszłość również będzie pesymistyczna. Jeśli teraz próbujesz sobie radzić i działać- to przyszłość się zmienia. siła serca: „pozwól sercu prowadzić cię” Dlatego warto „prowadzić się sercu”, odganiać „czarne myśli”, próbować nie rozmyślać i nie planować za dużo. Żyć teraz najlepiej jak potrafimy, najspokojniej jak umiemy, a stopniowo sami się zmienimy. A skoro sami się zmienimy- to zmieni się świat wokół nas. Nie jest to proste, bo pogrążać się w strachu jest najłatwiejszą formą ucieczki. Natomiast próba wyjścia ze strachu i działanie są trudniejsze, ale wszystko zależy od nas. Jeśli sami sobie z tym nie poradzimy, to żadne cudowne pigułki nie podziałają. Strach mieszka w nas, tak samo jak miłość. Strach jest wytworem umysłu, a miłość serca. Jeśli kierujesz się sercem, to ono z czasem poradzi sobie z tym strachem. Lęki w 9 mieczy są irracjonalne, kreowane przez umysł. Wystarczy „wyczyścić” i uspokoić umysł, żeby je oddalić, a wtedy zobaczymy siebie i innych w „jaśniejszym” świetle, dostrzegając, że nie ma drogi bez wyjścia i tylko od nas zależy czy to dostrzeżemy, czy będziemy wiedzieli przed sobą tylko ciemność i mur nie do przejścia.
Odpuść dopalacze, używki, zmuszanie się. Przestań walczyć. Bo funkcjonując w trybie walki, zużywasz podwójną ilość energii, a raczej tych jej resztek, które jeszcze zostały. Najpierw na „pokonanie” siebie i przełamanie wewnętrznego oporu, a potem na wykonanie potrzebnych czynności. Nie eksploatuj się do końca.
Uwaga! – bardzo, bardzo długie. Kochane, zmieniłam nicka, bo niektóre szczegóły, a właściwie wiele z nich, podane w tej wiadomości nie powinny zostać skojarzone z moją osobą przez niektórych ludzi, którzy mogą mnie tu łatwo znaleźć po zwykłym nicku… to tak, tytułem wyjaśnienia, bo zaraz ktoś mnie oceni, tak jak to już nieraz bywało – więc oświadczam, że nie boję się pisać pod własnym nazwiskiem, dopóki rzecz tyczy się wyłącznie mojej osoby. A ta się nie tyczy. Najpierw trochę historii. Ja i mąż jesteśmy rodzicami małego 2-letniego szkraba. Mąż pracuje, ja pracuję. Dzieckiem zajmuje się babcia – zresztą złego słowa na jej opiekę powiedzieć nie mogę. Paręnaście miesięcy temu, kiedy byłam na wychowawczym, a mąż wieszał psy na swojej pracy, która co prawda dawała całkiem niezłe zaplecze finansowe, ale za to też sporą dawkę negatywnych emocji i żadnych możliwości rozwoju, ten ostatni wpadł na pomysł, żebyśmy wrócili do własnej działalności. Nawiasem mówiąc, było to niedługo po zamknięciu poprzedniej, która przestała istnieć, bo była nierentowna, a właściwie mniej rentowna, niż praca na etacie na stanowisku, jakie zdobył mąż. Jednak praca nie dawała mu satysfakcji, jego szef też wiele pozostawiał do życzenia jako manager (obiektywnie), więc mąż wysuwał wiele argumentów w kierunku nowego zajęcia. Pokrótce mówiąc, sprawa miała wyglądać tak, że on będzie nadal pracował, zarabiał, a jednocześnie weźmie kredyt gotówkowy i ja, z pomocą mamy przy dziecku, zajmę się rozkręceniem nowego interesu. Ponieważ nie zamierzałam wracać do mojej firmy (szkoda gadać, dlaczego), a argument, że będąc w domu mam szansę wszystko na spokojnie przygotować, zaplanować, podszkolić się, a następnie otworzyć i rozwinąć w początkowym okresie działalność był trudny do zbicia. Plan był taki, że kiedy firma ruszy i zacznie jako tako funkcjonować, a ja przestanę sobie sama radzić ze wszystkim, on odejdzie ze znienawidzonej pracy i dołączy do mnie. Cel był jasny. W międzyczasie miał mi pomagać, wieczorami i w weekendy. Pewnie zastanawiacie się, co takiego mieliśmy zamiar robić. Otóż po paru dłuższych rozmowach decyzja zapadła: “otwieramy salon meblowy”. Otworzyliśmy. Ile to mnie kosztowało pracy i nerwów, męża zresztą też, chociaż w mniejszym stopniu, trudno ocenić. Najpierw ja musiałam się wiele nauczyć. Potem powstawała ekspozycja. Jednocześnie sama robiłam naszą stronę internetową. Zainwestowaliśmy w dobry program projektowy, meble, lokal kilkadziesiąt tysięcy złotych. W lokalu siedzieliśmy po nocach, wracaliśmy do domu o 3-4 rano. Urządziliśmy się w końcu, zabezpieczyliśmy środki na rozruch kolejnym kredytem :)….i ruszyliśmy. Nie, wcale nie było źle. Szczerze mówiąc ledwo się wyrabiałam z robotą. Z czasem pracowałam już po nocach, wieczorami, weekendami, projekty, projekty, projekty. Zważywszy, że jestem tam sama, a wszystko czyli przygotowanie dokumentów, pomiary pomieszczeń, podpisywanie umów, wyceny, projekty, obsługa klientów, zamówienia własne, faktury, kasa fiskalna, remanenty, łącznie z aktualizacjami strony internetowej, wszystko jest wyłącznie na mojej głowie. Dodam, żeby zobrazować, że umowa wykonania ma jakieś 20 stron, a sam projekt przygotowuje się nieraz kilka tygodni, wliczając zmiany wprowadzane przez klienta. Projekt wstępny, jaki zawsze robię klientowi za free, zajmuje dobrych parę godzin. Krótko mówiąc, nie mam się kiedy podrapać w wiadomą część ciała. Obecnie mam kilkadziesiąt zapytań, a w salonie nieraz nie mam kiedy do nich usiąść, bo cały czas ktoś do mnie przychodzi. W tego typu działalności nieraz poświęca się klientowi 1-1,5 godziny. Zajęłam się rozwojem firmy. Zmieniam ekspozycję, urządzam do końca studio. To inwestycja, która pochłonie kilkadziesiąt tysięcy złotych. Staram się więc zdobywać jak najwięcej zamówień, pracuję po nocach, prawie nie śpię, niewiele jem, bo nie mam kiedy. Dziecko nieraz ogląda mnie przez godzinę, dwie dziennie. Ale nie o to chodzi. Mój mąż już się znudził pomysłem. Firma istnieje od roku – miał mi pomagać, ale nie zrobił jeszcze nawet jednego projektu. To, co robi, to zajmuje się dzieckiem – po pracy bawi się z nim, kąpie, usypia. Wszystko to w atmosferze pretensji, że znowu mnie nie ma, że znowu siedzę przy komputerze i rysuję, rysuję, rysuję…. Zajęć mam tyle, że starczyłoby dla czterech osób, nic więc dziwnego, że często wieczorami pracuję; jestem w domu, ale jednocześnie jakby mnie nie było. No bo co mam powiedzieć klientowi, który od tygodnia czeka na wstępny projekt i wycenę? Ale do mojego męża to nie dociera. Słyszę, że dziecko mnie nie będzie chciało znać, że on ma też dosyć. Ale on poza zajmowaniem się dzieckiem nie robi nic. Jeden raz; słownie: JEDEN umył w domu naczynia (a nie mamy zmywarki jeszcze) – teraz jeżeli ktoś je myje, to moja mama, żeby nam pomóc. Czasami poodkurza i to wszystko, jeżeli chodzi o roboty domowe. Zakupy robimy razem, pranie, składanie, wieszanie itp wyłącznie ja. Ja średnio dwa wieczory w tygodniu zaraz po powrocie z pracy siadam znowu do komputera. Wtedy mój mąż sam cały wieczór bawi się z dzieckiem – dodam, że sam przy tym ma świetną zabawę, nie robi tego z musu, potem kąpie, karmi i kładzie spać. W pozostałe dni wieczór spędzamy wspólnie z dzieckiem, bawimy się, potem jedno z nas kąpie, drugie daje kolację. Potem któreś usypia. Następnie (a jest to mniej więcej 22-ga) mój mąż idzie oglądać TV, a ja… siadam do projektów. Idę spać średnio o 2-3 w nocy, zasypiam przed monitorem… Kiedy wracam na górę (komputer mam piętro niżej) mój mąż dawno już śpi na kanapie… Nie mam jak inaczej. Słyszę – zatrudnij kogoś. Tłumaczę, że jeszcze za wcześnie, że jeszcze mnie nie stać. Mam naprawdę olbrzymie koszty, teraz doszła nowa ekspozycja. Mam nadzieję, że jeszcze pół roku i będzie spokojnie, wtedy wszystko wróci do normalności. Tłumaczę mu, że przecież wiedział, co oznacza własna firma i do tego przedsięwzięcie zrealizowane z takim rozmachem. Że wiedział, że oznacza to rok, dwa wyjęte z życiorysu. Co mam teraz zrobić? Zostawić to wszystko? On mówi „odpuść sobie trochę”. JAK? Czego mam nie zrobić? Mam nie wystawić faktur? Nie przygotować umów? Co drugiemu klientowi mówić „spadaj, bo nie mam czasu, jesteś ponad program”? Nieraz prosiłam, kiedy szkrab już spał: choć, pokażę Ci, co i jak, nauczę Cię projektować, będziesz mi pomagał. Zawsze słyszę: „nie mam czasu, nie mam siły, teraz źle się czuję, dzisiaj mi się nie chce….” Mnie się musi chcieć, nie mam wyjścia. Mój mąż wymyślił sobie teraz co innego. Nową zabawkę. Chce zmienić pracę, nasze studio już go nie interesuje. Ma na oku coś lepszego. Powiedziałam OK., dlaczego nie, jeżeli woli. Tylko trochę teraz czuję się oszukana; ja robiłam to wszystko dla nas, w imię czegoś się poświęcałam, teraz okazuje się, że to wszystko robię wyłącznie dla siebie. W okresie międzyświątecznym, kiedy byłam na urlopie dałam swojej rodzinie całe cztery czy pięć dni w całości, spędziłam je wyłącznie z nimi, na zabawie, spacerach, rozmowach, wizytach u rodziny. I kiedy po tych kilku dniach, a kilku jeszcze wolnych przed sobą, wspomniałam, że pójdę coś nadgonię, mój ślubny urządził mi karczemną awanturę. Wtedy przemogłam się i dokonałam wreszcie sztuki pozbierania rozbieganych myśli. W wyniku tego napisałam mu mail, podsumowując swoje odczucia (które zresztą komunikowałam w trakcie niejednej kłótni), o którym to mailu go poinformowałam i poprosiłam, żeby przeczytał i się ustosunkował (Zamieszczam poniżej, on chyba lepiej zobrazuje to, co mam do powiedzenia. Nazwy, nazwiska itp. zmienione. Wyjaśnienia w nawiasach.) Dodam, że… nawet go nie przeczytał. Nie był specjalnie zainteresowany. „Nigdy nie sądziłam, że tak właśnie będzie to z Twojej strony wyglądać, bo gdybym miała chociaż cień podejrzeń, że tak będzie, to w ogóle bym się za to wszystko nie wzięła. Mam tyle roboty, że ledwo się ze wszystkim wyrabiam, a właściwie to się nie wyrabiam, bo notorycznie zawalam te mniej ważne, a raczej mniej naglące rzeczy – chociażby wyceny. Ale kiedy już mam szansę trochę się z tym wszystkim obrobić, słyszę: – że nie mam czasu dla dziecka, – że robię z Ciebie kurę domową, – że “co ze mnie za matka, skoro nie lubię spędzać czasu z własnym dzieckiem” – że uciekam – że się wymiguję – że Ty masz dosyć a wiesz, ja też mam dosyć. Takiego traktowania. Kompletnie brakuje Ci empatii, poczucia odpowiedzialności za podjęte w ramach firmy zobowiązania, zrozumienia, tolerancji, zaangażowania. Ironizując: tak, wiesz, pewnie że wolę siedzieć na telefonie i próbować się po raz enty dodzwonić do M. (dostawca), który nie odbiera (a klient mnie gnębi), niż zbudować z dzieckiem basen z klocków. Wolę wisieć na słuchawce rozmawiając w dziesiątkach spraw, z fabryką, z D., z A., z R., z M. (firmy podwykonawcze), z klientami itp itd – niż poczytać z dzieckiem książkę czy posłuchać muzyki. Wolę o drugiej w nocy rysować kolejny projekt i robić wycenę, którymi już rzygam, niż po prostu poleżeć sobie i pospać przed telewizorem, poczytać książkę czy po prostu iść spać jak inni normalni ludzie. Tak, pasjami uwielbiam się przepracowywać, niejedzenie to moje hobby, brak snu mnie uskrzydla a nikły kontakt z dzieckiem dodaje mi sił. Tak, kocham to. Uwielbiam. Sam siebie posłuchaj, jak głupie jest to, co mówisz. Na zmianę słyszę: że nic innego nie robię, tylko siedzę na forum, że nie piorę i nie sprzątam, że jestem źle zorganizowana, a za chwilę, że żyję tylko firmą i że jak nie w firmie, to ciągle mam coś do zrobienia – sprzątanie, pranie itp i że uciekam od dziecka. To kim w końcu jestem: leniem czy pracoholikiem? Zdecyduj się. Dzisiaj mnie olśniło, już wiem, w czym rzecz. Ty się kompletnie nie utożsamiasz z tą firmą, dla Ciebie ona nie jest NASZA, ona jest MOJA. Denerwuje Cię, jak Cię wciągam w sprawy studio – bo przecież one nie są Twoje. I dodatkowo jeszcze wkurza Cię fakt, że nie możesz mi tego wypomnieć prosto w oczy, no bo jak by to wyglądało. Trzeba zachować pozory… Teraz nie dość że mam na głowie taką ilość spraw, która przerasta przeciętnego człowieka, że żyję pod ciągłą presją czasu, bo jest fizycznie niemożliwe, żeby to wszystko załatwić w określonym okresie, to jeszcze dodatkowo musze się stresować Twoimi wyrzutami i pretensjami, że jak szybko się nie uporam, czy za późno wyjdę z biura, czy też poświęcę trochę “wolnego” czasu na firmę, dostanę opiernicz od Ciebie. Dziękuję kochanie za “wsparcie”. Twoje wsparcie, mówiąc metaforycznie, polega na regularnym dawaniu mi kopów w d….ę, żebym szybciej biegła, a które w rzeczywistości powalają mnie na ziemię. Ale Twój brak empatii w tej materii (tak przynajmniej sądzę, bo wolę wierzyć, że nie jest to obojętność) nie pozwala Ci odczuć tego wszystkiego na własnym tyłku, więc wolisz się powozić po mnie – zapominasz, że jestem tylko jedna, a każdy klient (i nie tylko klient) oznacza dziesiątki spraw do załatwienia. Ja muszę: – przygotowywać dokumenty do księgowej – fiskalizować sprzedaże, wystawiać faktury końcowe i zaliczkowe – żeby to zafiskalizować prawidłowo nieraz trzeba się nagłówkować, a jeżeli jeszcze klient sobie coś wymyśli…. – robić projekty i wyceny – każdy projekt i wycena to przynajmniej dwie-trzy godziny – przygotowywać i podpisywać umowy – każda umowa to dziesiątki ustaleń, haczyków, poprawek, zamówień, opisów, telefonów; ale skąd masz wiedzieć, jak to wygląda, skoro nigdy tego nie posmakowałeś – płacić faktury, prowadzić ewidencję płatności odroczonych, robić kalkulacje, żeby na wszystko starczyło – uzgadniać montaże, realizacje, nieraz to oznacza dwadzieścia, trzydzieści rozmów telefonicznych w ciągu dwóch godzin; gdzie mają dowieźć sprzęt AGD i czy będzie go kto miał rozładować, gdzie i o której muszą trafić meble, czy się uda, o której kierowca przyjedzie, czy też wcześniej dowieźć, kto rozładuje, ile to będzie kosztować, zamówić sprzęt, ustalić ceny, w dniu montażu ciągły kontakt telefoniczny z montażystą, kierowcą, klientem; ustalenia, ustalenia, ustalenia, które zazwyczaj nie idą zgodnie z planem, bo zawsze wydarzy się coś po drodze itp. itd. – zamawiać sprzęt, akcesoria, główkować, gdzie jakie halogeny, transformatory, gdzie jakie łączenia i mechanizmy, każdą jedną duperelę muszę przemyśleć i ustalić, zwłaszcza teraz, kiedy wciąż jeszcze się uczę, jest to trudne i czasochłonne. I stresujące – bo co będzie, jeżeli czegoś nie dopatrzę, jeżeli coś przeoczę; każda pomyłka wiąże się z kosztami, które mogą być potencjalnie bardzo wysokie. A wszystko robię na własną wyłaczną odpowiedzialnośc. Najłatwiej powiedzieć komuś, że ucieka, że się wymiguje. Najłatwiej ranić, wygłaszając pochopne osądy i krytykować nie znając przyczyn. Czy ty naprawdę sądzisz, że nie wolałabym teraz posiedzieć z Wami? Chociaż swoją drogą mam do Ciebie żal i odsuwam się od Ciebie; nie wiem, czy to zauważyłeś; trudno nie mieć żalu w tej sytuacji. Spędziłam z Wami kilka dni będąc tylko i wyłącznie dla Was. Nie wykonałam nawet jednego telefonu w sprawach firmy – chociaż powinnam. Te kilka dni dało mi mnóstwo radości, szczęścia. Sądziłam, że Wam – Tobie – też. Ale okazuje się, że dla Ciebie to było tylko spełnienie małżeńskiego i macierzyńskiego obowiązku, miejsce kobiety jest przy rodzinie, prawda? Sądziłam, że może usłyszę “dziękuję, kochanie, za te kilka dni, które nam dałaś, doceniam”. Nie, przecież to żaden dla mnie problem i wysiłek. Przecież jedynym moim zajęciem jest się opier….. Sądziłam.. nie, sądziłam, to złe słowo. Miałam nadzieję – że powiesz “Kochanie, idź, masz parę dni luzu, ponadrabiaj sobie w spokoju to, co masz zaległe, my się tu wszystkim zajmiemy, ja jestem na urlopie, mam czas, mieszkanie jest posprzątane, jedzenie kupione i ugotowane, pracuj sobie spokojnie, nie stresuj się, ile Ci to zajmie, tyle zajmie, a może nasze życie wróci później do jako takiego ładu. Dzisiaj, w ciągu czterech godzin, od do wykonałam 27 telefonów – tylu wymagało załatwienie, z grubsza, sprawy W międzyczasie wysłałam (pomijając kłopoty ze zrywającym się połączeniem internetowym) cztery maile i kilka sms’ów w innych sprawach. Mam przed sobą kupę roboty, a za sobą parę niezbyt przyjemnych i budujących rozmów telefonicznych a na deser awanturę z Tobą. Genialny doping dla efektywnej pracy. I teraz, zamiast zając się tym, czym powinnam, piszę maila, żeby wyjaśnić (o ile się tym razem uda) Ci rzeczy, które powinny być dla Ciebie oczywiste. Szkoda, że nie są. Nic nie wiesz o tym stresie, który towarzyszy mi każdego dnia, przy każdym zamówieniu i beztrosko dokładasz mi kolejnych, w postaci braku zrozumienia, pomocy, bezpodstawnych oskarżeń i pretensji. Gdybyś rzeczywiście chciał mi pomagać, gdybyś ustożsamiał się z firmą, sam byś zaproponował, że coś załatwisz, że zostaniesz z małą, że jakąś sprawę przejmiesz. Ale nie. To co robisz, robisz, bo Ci nie wypada odmówić. Nie dlatego, że chcesz mi pomóc. Mi meble i mieszkania śnią się już po nocach. A mogę liczyć tylko na siebie. Jestem sfrustrowana, przemęczona, zgnębiona.” No i tyle, to chyba wszystko wyjaśnia. Nie wiem, dokąd nas to wszystko zaprowadzi. Byliśmy kochającym się, zgodnym, szczęśliwym małżeństwem. Teraz bardzo odsunęliśmy się od siebie. Mój mąż jest pracowitym, odpowiedzialnym, kochającym, troskliwym człowiekiem… i nie mam pojęcia, dlaczego tak się zachowuje. Dlaczego mnie nie wspiera. Co dalej? A może to ze mną jest coś nie tak? Przepraszam Was, że tak długo… musiałam się komuś wreszcie wygadać. Jeżeli ktoś dobrnął do końca i zechce napisać parę słów, chociażby krytycznych, bardzo mu za to dziękuję. Pozdrowienia dla Was wszystkich, D.
Brak chęci i sił do życia to już depresja? – dystymia. Uczucie zrezygnowania to dolegliwość, która dotyka ludzi w każdym wieku, choć wśród osób cierpiących na nią przoduje młode pokolenie. Jest to jeden z głównych objawów depresji nerwicowej, określanej również jako dystymia.
Nie mam już siły dalej żyć... Nie, nie zamierzam sobie odebrać życia bo mam dziecko ale nie daje już rady. Pisałam tu nie raz. Mój już byly m±ż po raz kolejny zagral sobie na moich uczuciach. Rozwiedli¶my sie po licznych jego romansach. A romans z koleżank± z pracy który trwal od 2009 roku zrobił swoje. Ona zaszla w ci±żę jak sie pożniej okazalo z wlasnym mężem ale caly czas utrzymywala ze z moim. Rozwiedli¶my się, mialam tego do¶ć, tych kłamst, jego kochanek i tego strachu co dalej. Nie chciałam tego rozwodu ale on postawił wszystko na jedn± kartę. My się rozwiedli¶my a ona nie odeszła od swojego męża. Ale gra na dwa fronty. Mi nawet napisala smsa ze być może ona nie będzie z moim wtedy mężem ale zrobi wszystko zebym i ja z nim nie była. W między czasie poznałam kogos i nawet ten zwi±zek zapowiadal sie dobrze tylko ja ci±gle my¶lalam o ex. Kiedy wyjechałam z dzieckiem na wakacje do rodzicow (350 km od niego) ci±gle do mnie wydzwanial byly m±ż, żalil sie na te swoja kochankę, płakał bo ona go miala gdzie¶ i powiedziała że na ten czas zostaje z mężem. Mówil, że żaluje ze rozwalil nasza rodzinę, że chce cofn±ć czas, pytal czy nam sie uda ewentualnie. Kiedy wrocilam tez pisal smsy i szukal kontaktu. Kiedy ja postanowilam ze moge sprobowac ratowac rodzine on sie na mnie wypial. Juz nie chce, znowu jest taki cwaniak jak wczesniej. Domyslam sie ze byla u niego i znowu dala mu jakas nadzieje a on znowu czeka. Tak rozpaczal jeszcze niedawno, bo ona pojechala z mezem na wakacje tlumaczac sie ze ojciec jej tak kazal. Nie mam sily.... Zagral po raz kolejny na moich uczuciach, zabawil sie mna... Jest mi teraz wyjatkowo ciezko bo ten niby zwiazek ktory mam a bylam gotowa zakonczyc nie uklada sie najlepiej. Wszystko tak sie nalozylo Jak zapomniec o ex? Jak nie dac sie znowu wykorzystac? Bo wiem ze ona znowu go za chwilke kopnie bo od meza nie odejdzie bo nie ma odwagi i boi sie rodzicow. Dlaczego zniszczyla mi rodzine? Poradzcie mi cos.... Prosze.... Deleted_User dnia sierpnia 21 2013 15:45:44 To jest Twój 5 wpis tutaj. Pierwszy jest z 2008 roku. Popełniasz wci±ż te same błędy i jeste¶ silnie uzależniona od swojego ex, myslała¶ żeby pój¶ć na terapię? Ten zaklęty kr±g trzeba przetrwać . jeżeli 75 to Twój rocznik to jeste¶ ode mnie tylko rok starsza, naprawdę nie szkoda Ci życia? To trzeba przerwać natychmiast, bez specjalisty się nie obejdzie. Nox dnia sierpnia 21 2013 16:05:15 .. kiedy powiedziałam mu, że jak nasza córka doro¶nie i wszystko zrozumie to zapewne nie będzie chciała go znać za to wszystko bo i tak teraz nie maj± dobrego kontaktu... A on odpowiedział: "Mówi się trudno..." Boże... Trudno??? Ile znaczy dla niego własne dziecko? -i to wła¶nie powinno pomóc ci zmienić nr komórkowy ,nie odbierać jego telefonów lub rozł±czać się jeżeli rozmowa nie dotyczyła do ciebie wydzwaniał i skarżył się na kochankę a ty w tym czasie była¶ w nowym zwi±zku -zamiast dbać o co¶ w co chyba za szybko weszła¶ ty zwodziła¶ partnera ,,ratuj±c ex"Nie unieszczę¶liwiaj innych-oni też maj± serca .Piszesz że kochanka zniszczyła twoj± rodzinę??????????ona niszczy swoj± ex zniszczył swoj± a ty przyczyniła¶ się do niszczenia obecnego zwi±zku nie będ±c uczciw± w stosunku do partnera. Komentarz doklejony: będ±c z drugim partnerem my¶lała¶ o pierwszym/nie zrywaj±c kontaktu/,będ±c z trzecim ci±gnęła¶ historię z pomocy by się usamodzielnić. ed65 dnia sierpnia 21 2013 17:01:00 5 lat i niekończ±ca się historia...... Na co Ty dziewczyno liczyła¶- na cudowne nawrócenie? Łykasz bajeczki byłego jak ryba powietrze po wyjęciu jej z wody... Skoro podjęła¶ decyzję o rozwodzie- to b±dĽ konsekwentn±... Co Ty chciała¶ ratować? Co¶ czego już dawno nie było. Twoja córka jest m±drzejsza od Ciebie..... Gdy zaczyna się użalać- rozł±czaj się, gdy zaczyna rozmowę nie dotycz±c± córki- rozł±czaj się.... I każdy inny temat nie dotycz±cy waszego dziecka kończysz zdecydowanie... Co TY jeste¶ Redakcja "Przyjaciółki", aby wysłuchiwać jego użalania się nad sob±..... Przeczytaj co napisała Tobie 1234554321 Masz swoje życie- a co Ciebie obchodz± jego problemy... On wybrał- niech ponosi konsekwencje swoich decyzji... Potrzebuje niańki- ma swoj± mamu¶kę, tatusia a w ostateczno¶ci niech się poradzi męża lafiryndy Deleted_User dnia sierpnia 21 2013 19:02:31 Przeczytałam wszystko, co napisała¶ i doszłam do wniosku, że jeste¶ bardzo rozchwian± emocjonalnie i bardzo niedojrzał± osob±- nic dziwnego, że tak układaj± się Twoje sprawy osobiste. Tobie ciężko będzie co¶ wytłumaczyć, bo w swoim rozwoju emocjonalnym, psychicznym zatrzymała¶ się gdzie¶ tam po drodze, dawno temu. Wiekowo jeste¶ dojrzał± kobiet±, ale myslisz, jak nastolatka, chociaż kilka dni temu założyła swój w±tek pewna 18-latka( tytuł w±tku- ...- tylko takie kropki, ale łatwy do odszukania) i wiesz ta młodziutka dziewczyna biję Cię swoj± m±dro¶ci± na głowę. Co Ty wyprawiasz kobieto? Czy zamieniła¶ się z kici± na rozum? Nic się w Twoim życiu nie zmieni, dopóki nie zakumasz, że za wszystko, co się dzieje, Ty jeste¶ odpowiedzialna. Chcesz się tak bawić z jakim¶ dzieciuchem? To się baw, nawet i do ¶mierci- Twój wybór. I w czym wła¶ciwie mamy Ci pomóc? Ja tego nie ogarniam. Deleted_User dnia sierpnia 21 2013 20:48:56 sarkaa75 A ja Ci daję medal. Za wytrwało¶ć. I widzę pozytyw Twojego zachowania. Portal nie zniknie z powierzchni wirtualnego ¶wiata. Zawsże będzie można liczyć na Ciebie. ed65 widzę, że¶ z pokolenia...Trybuny Ludu? ed65 dnia sierpnia 21 2013 21:10:43 No cóż, jam już troszkę na tym ¶wiecie jest..., Wiek oseska już ma za sob± Nawet nauczyłem się czytać i pisać Deleted_User dnia sierpnia 21 2013 21:29:12 ...i nawet piekielnie m±drze...ed65 ed65 dnia sierpnia 21 2013 21:35:15 Wiesz, wolałbym, aby tego typu portale nie musiały funkcjonować. Niestety- czasy się robi± coraz bardziej brutalne.. Ludzie nie umiej± ze sob± o swoich problemach w zwi±zku rozmawiać, nie potrafi± najpierw naprawiać relacji - bo to wymaga jednak wysiłku i zaangażowania.. i id± na łatwiznę- wol± wymianę na nowszy model... Coraz więcej dorosłych w krótkich spodenkach z proc± w kieszeni lub dziewczynek w sukieneczkach z warkoczykami.. Coraz więcej egoistów, zapatrzonych wył±cznie w siebie... Znika szacunek do naszego partnera, z którym spędziło ile¶ tam lat... I teraz rok, dwa po ¶lubie i zaczynaj± się dramaty... A media swoje dokładaj±... Prym w nich wiod± celebryci z wypaczon± psych±... A kto jest celebryta?: To ten, o którym wszyscy mówi±, wszyscy wiedz± jak wygl±da, a on nie ma nic m±drego do powiedzenia Deleted_User dnia sierpnia 21 2013 21:48:09 Racja ed65 ale jak ¶wiat stary zawsze roiło się od dewiantów, psychofagów, psychopatów, socjopatów , sadystów, zboczeńców obu płci. Teraz doł±czyło pokolenie egoistów i hedonistów- taki znak czasów. Robactwo wszelkiego typu było zawsze , tak jak zło. Sztuka żyć tak aby na takich nie trafić i nie krzywdzić innych. Tylko tyle i aż tyle. Deleted_User dnia sierpnia 21 2013 22:43:43 Lisbet ¶więte słowa- "Sztuka żyć tak aby na takich nie trafić i nie krzywdzić innych"myslę tak samo i dodam do tego jeszcze, że spotkanie wymienionych przez Ciebie tych wspaniałych czyli dewiantów, psychofagów, psychopatów itd. jest nieuniknione, bo pełno tego wokół- cała zabawa polega więc na tym, żeby nauczyć się ich rozpoznawać, a potem wiać od takich, gdzie nogi ponios±, a nawet, je¶li któremu¶ z nim uda się nas przechytrzyć i zbajerować, to po pierwszym ciosie nie czekać na następny, tylko uciekać i nawet przez chwilę nie żałować decyzji o ucieczce. A co do celebrytów, to jak mam tak wyrobione o nich zdanie, że nawet szkoda mówić. Najbardziej ¶miesz± mnie te podstarzałe pajace i pajacki po ilu¶ tam operacjach plastycznych, te zmanierowane miny- zwłaszcza ic polscy s± beznadziejni. taki daj± przykład mlodym ludziom, że szkoda słów. Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze. Dodawanie ocen dostępne tylko dla zalogowanych się zalogować lub zarejestrować, żeby móc dodawać oceny. Brak ocen. Logowanie Nie jeste¶ jeszcze naszym Użytkownikiem?Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować. Zapomniane hasło?Wy¶lemy nowe, kliknij TUTAJ.
. b3z2kkq387.pages.dev/619b3z2kkq387.pages.dev/738b3z2kkq387.pages.dev/329b3z2kkq387.pages.dev/892b3z2kkq387.pages.dev/430b3z2kkq387.pages.dev/738b3z2kkq387.pages.dev/416b3z2kkq387.pages.dev/324b3z2kkq387.pages.dev/547b3z2kkq387.pages.dev/561b3z2kkq387.pages.dev/8b3z2kkq387.pages.dev/762b3z2kkq387.pages.dev/191b3z2kkq387.pages.dev/933b3z2kkq387.pages.dev/4
jak dalej żyć kiedy brak już sił